24 maja 2022

O MNIE I MOIM MIEJSCU
Przez trzydzieści lat byłam nauczycielką w słupskich szkołach, a od dwunastu mieszkam na wsi w bardzo starym domu z pięknym ogrodem, gdzie przekształcamy z mężem swoje otoczenie z szacunkiem dla tradycji, ale i z otwarciem na zdobycze współczesności.
Prowadzę na YT kanał „Myszkapolna – róże, kury i inne bzdury” ukazujący moje życie na wsi.
Już ponad trzy lata jestem w mojej wsi sołtyską.
Nigdy wcześniej nie mieszkałam na wsi. Wszystkiego, co dziś umiem, nauczyłam się z internetu, a czego nie doczytałam, to musiałam wypróbować na własnej skórze. 
No i Stary jest specjalistą. Dużo wie, mało mówi, ale czasami udaje mi się coś z niego wyciągnąć.
 
 
ZIMA - NA DRUTACH 
Pasjonuje mnie dziewiarstwo z włókien naturalnych, przerabianych z wykorzystaniem nowoczesnego sprzętu i przyborów dostępnych obecnie na rynku - jest to więc tradycja, ale w nowoczesnej wersji. Wciąż uczę się nowych rzeczy, ale i sama lubię się dzielić swoim doświadczeniem i umiejętnościami i tu chyba najważniejsza jest wymiana doświadczeń w grupach na mediach społecznościowych. W miarę możliwości biorę udział w spotkaniach integracyjnych i imprezach "branżowych" i nawet sama (z różnym skutkiem) próbuje je czasem organizować. 
Umiem wyszukać w sieci ciekawe autorskie projekty, a korzystam ze źródeł polsko-, rosyjsko- i angielskojęzycznych.
Dziergam dla siebie i bliskich, zrobiłam też trochę dzianin na zamówienie, ale to już chyba przeszłość, bo ręce tylko dwie, a doba taka krótka! Interesuje mnie specyfika i zastosowanie włóczek pochodzenia roślinnego i zwierzęcego i są to przeróżne surowce - wełna owiec, alpaka, merynos, kaszmir, jedwab, len, bawełna, bambus i inne (np. włókna z mleka, pokrzyw, papieru). Kluczowa jest właściwa pielęgnacja takich dzianin, aby potem nie zaprzepaścić efektów wielogodzinnej pracy.
Próbowałam też, z powodzeniem, farbować wełnę w domu.
Dziewiarskie zakupy robię w Polsce i za granicą, wykorzystując narzędzia internetowe. Tu gdzie mieszkam, w pasmanteriach naziemnych są dostępne głownie akryle, a ja akrylu nie używam. Poniżej kolejno: bawełna, alpaka, bambus, wełna, jedwab.
 
  
LATO - W OGRODZIE
Zajmujemy się reorganizacją i prowadzeniem dużego (i wciąż powiększanego) ogrodu naturalnego z kolekcjami roślinnymi, ogródkiem warzywnym i małym stadkiem kur zielononóżek kuropatwianych. Nasz ogród to stare i nowe nasadzenia - drzewa i krzewy ozdobne i owocowe (w tym stuletnie renety i olbrzymia robinia), liczne byliny. Nie mamy tu równiutkich trawników i rabat zakładanych na włókninie, ani żadnych elementów ze sztucznych tworzyw.
Najukochańsze moje kolekcje to prawie 200 róż w stu odmianach i ponad trzydzieści odmian chryzantem zimujących w gruncie. Prowadzę też małe poletka samodzielnie rozmnażanych ziół - lawenda, oregano, wiesiołek, dziewanna, dziurawiec, kocimiętka, mikołajki i jeżówki. Pasjonuję się też uprawą pomidorów w ciekawych barwach i kształtach, a przede wszystkim o rewelacyjnych walorach smakowych. 
Nastawiam zioła, owoce i kwiaty na octy naturalne (np. lawendowy, jabłkowy, śliwkowy, wrotyczowy, pomidorowy) i roślinne maceraty olejowe do celów kosmetycznych i kulinarnych. Robię też różne dekoracje roślinne z tego wszystkiego, co rośnie dookoła - z traw lub cienkich gałązek brzozy łatwo zrobić stelaż i na nim wyplatać wianki, które potem cały rok cieszą oko. Pora lawendowych żniw, to kilka dni wytężonej pracy, kiedy to kilka godzin dziennie zajmuje mi ścinanie pędów z kwiatostanami, segregowanie ich, układanie bukiecików i suszenie materiału do woreczków zapachowych.
Przygotowuję też susze roślinne na herbaty ziołowe i jako dodatek do zielonej herbaty, którą pijemy od lat. Te skarby to na przykład nagietek, róża, rumianek, mięta, melisa, chaber bławatek, dziurawiec, lawenda, bluszczyk kurdybanek, oregano i krwawnik.
 

6 komentarzy:


  1. Kubi
    Och! Jak ja tu lubię zaglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cudownie, bo przecież jak piszę, to myślę o Was, tych którzy czytają :)

      Usuń
  2. Cieszę się niezmiernie, że JESTEŚ. No wiesz, byłaś, jesteś i będziesz ale wolę widzieć, że Jesteś, jako dopełnienie wiedzieć, że Jesteś.
    Bo ja wzrokowiec.
    A teraz zaległości poczytam. Ale już serce krwawi, że te lipy odeszły.
    Jak łatwo zniszczyć. Lipy, domy, muzea, zwierza, ludzi. Jeb i po krzyku.
    Kto mógł przypuszczać, że dana mi będzie bezsilność, gniew, żal i rozpacz.
    Jest takie zjawisko. Broken stair. Zepsuty stopień. Wszyscy wiedzą, że jest zepsuty, więc go omijają, przeskakują, czasami ostrzegają nowych mieszkańców. Ale ciągle jest. I dopiero, gdy ktoś ma na nim wypadek "dostrzegają " problem. Ale ..... starają się przerzucić odpowiedzialność. Mówią "no co ty, nie wiedziałeś, że ten stopień jest zepsuty, jak to, nie zauważyłeś, że tam jest dziura". Zamiast wymienić, zreperować, dostosowano się. Żyło pod dyktando zepsutego stopnia. Unikano, przeskakiwano zamiast wziąć za młotek i .....
    No i tyle. Będzie nam jeszcze dana szansa? Kto to wie.
    To pisałam ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jesteś! Czekałam, kiedy przyjdziesz, więc cieszę się bardzo!
      Z tymi lipami to nie takie proste i oczywiste, jak mnie i mnie podobnym się wydaje. - to są głębokie różnice mentalne i naprawdę wielu osobom one przeszkadzały. No to teraz mają.

      Usuń
  3. Wszystkie zdjęcia przecudowne, pokazują miejsce, które stworzyliście. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Co ciekawe, tworzenie trwa i "trwa mać" :)

      Usuń