Ogród wkracza w najpiękniejszy czas wrześniowy i choć dużo jest już sprzątania i usuwania przejawów przemijania, to zaczynają już kwitnąć pierwsze chryzantemy, a tych mam dużo i w prawie trzydziestu odmianach. Liczę też, że róże wezmą się jesiennie do roboty, choć ta susza dała im w kość, a sytuacji nie poprawiły nornice i karczowniki, czy też inne ryjony, które drążą mi w całym ogrodzie liczne lochy i piwnice. O ile robią to na terenach trawiastych, to mam je gdzieś, ale jak widzę zrytą ziemię wokół róż czy hortensji, to mam marzenie o antyryjonowych środkach masowego rażenia.
Sierpniowe podlewanie ogrodu całymi dniami każe mi oczekiwać koszmarnego rachunku za wodę - już jak wysyłałam odczyty wodomierzy, to mnie lekko zemdliło.
Przedwczoraj oddaliśmy sąsiadowi dwa młode koguciki, te większe i ładniejsze. Będą tam miały pod opieką około trzydziestu kurek, co daje nadzieję, że przetrwają obydwa i że będzie im tam dobrze. U nas już wyraźnie je roznosiło i zaczynały się tłuc - na razie bezkrwawo, ale już ja wiem, w którą stronę to potem idzie.
Patrząc perspektywicznie ku wiośnie - jedenaście kurek to nie jest wystarczające stado dla dwóch kogutów. No ale na wiosnę można będzie znów dokupić im kilka młodych kurek.
Jak widać z powyższego zestawienia, na razie jajka muszę kupować.
Zostawiliśmy sobie na razie jeszcze tego najmniejszego, z nadzieją, że im większa jest miedzy nimi różnica wieku i im dłużej będzie on dorastał - sam jeden tylko w towarzystwie dorosłego koguta, to zbudują one między sobą zależności i relacje, które pozwolą w przyszłości przetrwać im obu. Czy to się uda i który z nich będzie kiedyś rządził w kurniku - to się okaże. Obecny dorosły kogut, ten z naturalnego zeszłorocznego wrześniowego lęgu jest spokojny i nie rzuca się do ataku, dobrze opiekuje się kurkami - nie to, co poprzedni psychopata. Może to mały w przyszłości przejmie władzę? Będziemy obserwować.
Tymczasem filmik pożegnalny - tu widać, jakie śliczne są te młode koguciki. Dodam jeszcze, że jako zapłatę dostaliśmy za nie trzydzieści jaj.