Minęły już dwa miesiące od dnia, kiedy zniknął stary blog. Wyparował tuż po wybuchu wojny i moim zdaniem, jest on jeszcze jedną ofiarą ruskich, ale w obliczu wszystkich tragedii tej wojny nawet mi się nie chce za nim płakać. Chyba jednak nie ma już co liczyć na jego reaktywację i doprawdy, tak to jest z produktami "darmowymi" - nie ma nic za darmo, a to właśnie jest ta zapłacona cena.
Niby są w sieci strony, z których można odzyskać część wpisów, ale te archiwa były robione nierytmicznie, a ostatnio to w ogóle w roku 2019, więc cóż... całkiem zniknęły ostatnie dwa lata, moje życie i moje w szpitalu umieranie, które nie doszło do skutku i wiele innych zdarzeń ważnych i nieważnych (w tym odejście z pracy, czyt. odzyskanie wolności).
Może tutaj zaglądają jacyś nowi czytelnicy i tak sobie myślę, że oni przecież w ogóle mnie nie znają, a ja piszę tego bloga, jako kontynuację tego starego i trochę dziwne się to wszystko może wydawać.
Ponieważ jakiś czas temu napisałam pewien tekst i zrobiłam wybór fotek, które miały mnie zaprezentować i pokazać, kim jestem i czym żyję, to postanowiłam skorzystać z tych fotek jeszcze raz i pokazać to wszystko tutaj. Może kogoś zachęci, a innych zniechęci, może się do czegoś przyda. I to będzie następna notka.
A tymczasem jeszcze mój nowy kącik kontemplacyjny, przy foliaku, który jest już obsadzony pomidorami, ale stanowi też na razie schronienie dla rozsady ogórków i tych pomidorów, które będą rosły pod chmurką.
Pięknie ;) No i na kawkę na pewno wpadnę ;)))
OdpowiedzUsuńJuż się cieszę! I masz dyńkę do odbioru :)
OdpowiedzUsuń