27 maja 2022

To jest ten czas, że chwasty rosną jak ocipiałe; wyrywam i wyrywam i końca nie widać. Trzeba to robić codziennie, bo inaczej wyrośnie dżungla chwastów. Mowa tu o kilkudziesięciu rabatach, które są nawożone, a więc zielsko ma dobre warunki i z  nich korzysta. Niektóre z tych chwaścików nawet lubię i jeśli nie kolidują mi z roślinami że tak powiem, wiodącymi, to daję im spokój. No ale wrastają też w róże, w chryzantemy - no przecież na to nie mogę pozwolić. Więc wyrywam, produkując nieprawdopodobne ilości biomasy, którą zasilamy nasze trzy kompostowniki. Nie wspomnę już, jak wygląda o tej porze lawendowe poletko - no, ale ono to już musi poczekać na Młodą, która jest wysokiej klasy specjalistką od odchwaszczania lawendy.

A oto przykładowe chwasty, które są u nas hołubione i uważnie omijane przez operatora kosiarki - miesięcznica i jaskółcze ziele.

 

Wczoraj wreszcie wysadziłam do gruntu pomidory, a dziś w maliniaku pozyskiwałam młode pędy pokrzyw (pięć ciasno nabitych zielskiem skrzynek!), którymi grubo wyściółkowałam zagon z pomidorami i cukiniami. Każdy pomidorek został wcześniej posadzony w dołku, na którego dno wcisnęłam zwinięty kłąb pokrzyw. Tak samo zrobię, jak będę wysadzać do gruntu ogórki, ale z tym to chyba poczekam jeszcze z tydzień.

Ładnie powschodziły wysiane jednoroczne - czerwone słoneczniczki, nasturcje, nagietki i cynie; same wysiały się astry. Zgubiłam natomiast nasiona aksamitek i w tym roku po raz pierwszy nie wysiałam tych aksamitek z nasion po moim ojcu, które miałam tu ZAWSZE. Rok temu rosły szerokim szpalerem przy borówkach i przecież musiałam jak co roku zebrać nasiona... no musiałam. A może nie? Ale jeśli tak, to co ja z nimi zrobiłam? Nima. Trochę mi przykro, no ale cóż.

Ten ogród jest za duży, a zważywszy że w tym roku jeszcze powiększony, to wygląda trochę, jakbyśmy postradali rozum. Ciekawe jak długo jeszcze będziemy w stanie to ogarniać. Powiedziałam dziś do Starego, że mam ogromną prośbę - gdybym jeszcze kiedyś miała pomysł, żeby kupić jakiekolwiek kolejne rośliny do ogrodu, to żeby wziął młotek i zdzielił mnie nim w łeb. 

Po czym za chwilę poszłam i zapytałam, czy się domyśla, że to oczywiście nie dotyczy róż! 

 

I rozmawiałam dziś z zupełnie obcym człowiekiem o tym, że od pięciu lat praktykuję jogę i że chyba dzięki temu mogę powiedzieć, że byłam znacznie starsza pięć lat temu, niż jestem teraz.

1 komentarz:

  1. Dzięki za namiar na jaskółcze ziele, piękna bylina (chwast) a nie wiedziałam, że tak się nazywa :-)
    Waszemu ogrodowi nieustające hiphip hurra!

    OdpowiedzUsuń