22 listopada 2022

Jak wiadomo, prowadzę tu od lat małe stadko zielononóżek, które ma nam zapewnić jajka na własne potrzeby. Po ostatniej inwazji lisa potrzeby te zapokaja jednak sąsiad, oczywiście odpłatnie. Zostały nam bowiem tylko dwie dorosłe kurki, a one mają akurat przerwę technologiczną, gdyż zajmują się zmianą garderoby na zimową. Jest to proces długotrwały, bo najpierw muszą się pozbyć całego dotychczasowego upierzenia z ogonem włącznie, po czym powoli i stopniowo porastają nowymi piórkami. Cały proces trwa około miesiąca, a kura w trakcie tej zmiany wygląda jak ciężko chora na choroby wewnętrzne lub dermatologiczne i bez charakteryzacji mogłaby grać w horrorze.

Młode kurki wciąż jeszcze nie zaczęły się sie nieść, choć już powinny.  A więc czekamy i czekamy, dbamy, karmimy, dogadzamy, doglądamy - a ostatnie własne jajko było miesiąc temu. To jest dopiero biznes.

Na zdjęciach: powyżej kogut z kurką w kompletnym stroju, poniżej kurka w trakcie pierzenia.

3 komentarze:

  1. A sąsiad jakie ma kurki? Hodowca pełną gęba czy też tylko dla siebie?
    No i czy kogut też ma przerwę technologiczną? Bo dla niego pióra chyba ważniejsze, dla tej koguciej dumy ;-)
    Pozdrówki dla Was i zwierzaków!

    OdpowiedzUsuń
  2. O, kogut jak się pierzy, to dopiero wygląda! Tyłek mu całkiem znika, znaczy te długie zakręcone pióra - i też je musi odbudowywać.
    Sąsiad ma głównie fermówki, ale zainspirowany moim przykładem, kupił podobno też kilka zielononóżek. Jego kurki mają wielki zielony wybieg. Ma ich kilkadziesiąt, więc nie tylko ja u niego kupuję, a jajeczka są zawsze świeżutkie i pierwsza klasa. No, czasem nie ma i wtedy trzeba poczekać no... dzień, najwyżej dwa, aż naznoszą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe o kogucie. Jakoś musi przetrwać ze swą godnością ten trudny czas.
    A o sąsiedzie - pewnie w dostawach jajek chodzi o ilość kurek, mniej o gatunek.
    Dzięki :-)

    OdpowiedzUsuń