Chwaliłam się w tu czerwcu koronkowym obrusem na okrągły stolik, wykonanym na drutach.
Uwielbiam
takie misterne ażury i ten typ pracy jest dla mnie jak
medytacja (i to już od etapu przygotowań: wyboru wzoru, nici,
odcienia, analizowania projektu).
Obecnie jestem w trakcie poszukiwania w odmętach sieci wzoru na obrus na "normalny" stół obiadowy, stojący obecnie w pięknym
dużym pokoju naszego starego domu. Obrus będzie prostokątny lub owalny i projekt musi
skraść moje serce od pierwszego wejrzenia i mieć pięknie zaprojektowany
ten centralny startowy panel. Bo w niektórych projektach wygląda on
topornie, jak przerabiany na siłę z okrągłego na owalny - taki w ogóle nie wchodzi w rachubę.
Na grupach robótkowych trwają niekończące się dyskusje - opis czy schemat. Jedne i drugie mają swoich zwolenników; ja dziergam zawsze ze
schematów, jedynie gdy natrafię na jakieś dziwne oznaczenia, to
wtedy sprawdzam w opisie.
Czasem trafi się schemat, którym zastosowano dziwne symbole, jakieś inne, niż te ujednolicone i powszechnie stosowane znaczki, zrozumiałe dla wszystkich dziewiarek all over the world - bez względu na język projektu. Wtedy cały taki schemat sobie przerysowuję, zmieniając symbole na uniwersalne, co potem znacznie ułatwia pracę - tak przecież precyzyjną i długotrwałą.
Więc szukam i szukam, a jak się przewali świąteczny szczyt drutowo-szydełkowy, to już może będę gotowa. Prawdopodobnie nici będą te same, z których powstał okrągły obrus, bo kolor jest miły dla oka - taki ni to róż, ni to beż - i pasuje do naszych wnętrz. Poza tym zostały mi dwa duże motki i bez trudu można dokupić kolejne stacjonarnie, co jest niezwykłe, jak na Słupsk, bo włóczek żadnych porządnych się tutaj nie kupi.
Muszę się pochwalić, że umiem znaleźć (i poprawić!) błędy w schematach wzorów, co jest bardzo cenną umiejętnością, bo wzorów z błędami nie brakuje. I bardzo jestem z tego dumna.
A oto schemat mojego tegorocznego upominku dla przyjaciół z dawnej pracy - prawda, że ładny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz