06 marca 2023

Nowe kurki przechodzą okres adaptacyjny, widzą się, słyszą i wąchają z dotychczasowymi naszymi kurkami zarówno na wybiegu, jak i w kurniczku, ale żadne sporty kontaktowe nie wchodzą na razie w grę. Dostają też ziarno, wodę i inne smakołyki w pobliżu siebie, ale po dwóch stronach siatki, więc i przy jedzeniu mogą się integrować.

Ponieważ młode zielononóżki mają teraz 15 tygodni, to są już całkiem sporymi kurkami i nie będę niepotrzebnie przeciągać kwarantanny. A rosy to już w ogóle - 22-tygodniowe nie różnią się rozmiarami od dorosłych zielononóżek. 

Kwarantanna jest mi potrzebna dla wstępnej obserwacji nowych kurek, bo przecież przybywają one z zewnątrz i choć hodowcy zawsze zapewniają o doskonałym stanie zdrowia, szczepieniach, odrobaczeniach i innych pierdoletach, to zasada ograniczonego zaufania jest tu moim zdaniem niezbędna. Boję się przywleczenia do kurnika niechcianych atrakcji, w tym też pasożytów skóry. Kury na wybiegu lubią się kąpać w piasku, co jest ich sposobem na utrzymanie higieny skóry. Robią sobie na ziemi takie niecki, które rozgrzebują pazurami i przy suchej pogodzie używają tych niecek jako kąpielowych wanienek. Wylegują się tam, obracają, wiercą i otrzepują, pudrując sobie całą skórę. A w fermie takich cudów nie ma. Młode kurki dostały do swoich kąpielowych niecek w wolierce tzw. ziemię okrzemkową, która dodatkowo ma uczynić cuda.

Wolierka adaptacyjna ma ściany i sufit z siatki, a przez większość dnia oświetlona jest słońcem. Ławeczka i drewniane skrzynki służą jako urządzenia placu zabaw i są chętnie użytkowane. 


O ścianę kurnika oparta jest duża i gruba szklana szyba, pod którą kurki mogą się schronić, gdyby padało, ale też i korzystać tam ze słonecznej i piaskowej kąpieli. No i oczywiście jedzenie i picie jest do ich dyspozycji od rana do wieczora. Nowe kurki są bardzo żarłoczne, chyba smakuje im ta tutejsza dieta. Nie umieją na razie jeść zielonych ziół i warzyw, ale tu rosy wskazują zielononóżkom kierunki, bo są najodważniejsze w próbowaniu  nieznanych smakołyków. Układ trawienny kurek już się przestawił i robią normalne ptasie gówienka, a nie tę obrzydliwą cuchnącą fermową sraczkę, excusez le mot.  

Ależ te rosy są fajne, nigdy nie miałam takich kurek! Mają ogniście rude umaszczenie piór z czarnymi końcami lotek ogona, a nogi zupełnie różowe. Wydają się też być łagodnego i spokojnego usposobienia, no i jako najstarsze w tej nowej gromadce, są najodważniejsze w próbowaniu nowych umiejętności.

Trzeba pamiętać, że te kurki u nas pierwszy raz zobaczyły światło słoneczne i poczuły pod nogami ziemne podłoże, a w piórkach podmuchy wiatru. Muszą się nauczyć samodzielnego porannego wychodzenia na zewnątrz, a co gorsza, wieczornego wchodzenia do kurnika. Spędzam więc znów długie godziny w kurniku, doglądając ich, no i pomagając trochę (ale coraz mniej!). A na YT pojawiają się nowe filmiki i te z kurami mają zawsze duże wzięcie.

Z wchodzeniem do kurnika jest ten problem, że kurki na noc chcą się zawsze ulokować jak najwyżej (już wkrótce na grzędach), więc zamiast wchodzić po pochylni do środka, usiłują wskakiwać na drzwiczki, a stamtąd, rozglądając się bacznie i oceniając możliwości, wzbić się jeszcze wyżej. O ile jedna kurka wygodnie usiądzie na drzwiczkach, a i druga jeszcze też, to już na trzecią nie ma tam już miejsca i kiedy próbuje do nich dołączyć, to wtedy wszystkie spadają w dół z wrzaskami i trzepotami.

4 komentarze:

  1. Prześliczne te Twoje kurki ;) No i trafiły do Raju <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No bo ja trafiłam do Raju, a one razem ze mną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ciekawy wpis! Ciekawe, czy kurki tak samo próbuję zrozumieć Twoje preferencje. Od roku próbuję zrozumieć psa, więc wiesz.. ;-)
    Życzę najlepszego nowemu stadku zielononóżek i całkiem nowych rosów :-)
    I oczywiście - są piękne!

    OdpowiedzUsuń
  4. O, z psem jest chyba łatwiej, zresztą... nie wiem. No ale psa miałam zawsze, a kury dopiero od 13 lat :)

    OdpowiedzUsuń