W te długie i ciemne wieczory wielką przyjemność sprawia mi planowanie nowej części ogrodu, czyli zagospodarowanie terenu pokurnikowego, a mówimy tu o prawie kwadracie - 17mx15m. Rozmyślam sobie o tym i lęgną mi się w głowie różne fantazje, a nawet mam ochotę założyć gruby zeszyt, taki normalny papierowy, zatytułowany "Nowy ogród użytkowy".
Na YT zasubskrybowałam ostatnio przeciekawy kanał Ramsey United i z publikowanych tam przez autora filmików też wyciągam różne fajne inspiracje i pomysły, które będą mi się mogły przydać do tego nowego projektu. Pewien Anglik pokazuje tam różnych polskich rolników, którzy mają niekonwencjonalne podejście do upraw i robią wszystko, żeby produkować u siebie jedzenie, dające człowiekowi zdrowie, a jednocześnie dbają o naturalne zasoby i o odpowiednie traktowanie gleby, by jej nie obżerać, ale wzbogacać i tworzyć potencjał na kolejne lata. Naprawdę miło mi się to ogląda i sama przyjemność posłuchać takich ludzi!
Na naszym terenie pokurnikowym czeka teraz mnóstwo roboty, bo trzeba się pozbyć tego śliwkowego lasu i wtedy dopiero będę wiedziała JAKIE chcę mieć grządki i w którym miejscu. Na razie leży tam tylko ta duża powalona śliwa i sterty naciętych gałęzi i wygląda to wszystko jak jedna wielka destrukcja. Wiadomo już jednak, że bliskość domu stworzy mi na tym terenie różne fajne możliwości, których nie było w tej poprzedniej lokalizacji warzywnika.
Mam już w tym miejscu domek ogrodnika, w którym będę miała blaty robocze na wygodnej wysokości, żeby się nie schylać bez potrzeby. Będą też grządki na warzywa z drewnianych desek. Obejrzałam masę filmików o tych podwyższonych grządkach i już wiem, co mi się na pewno nie podoba, a które rozwiązania chętnie wykorzystam. W pobliżu domku chcę postawić pod gołym niebem drewniany stół na krzyżakach. Chcę też zlikwidować odgrodzenie maliniaka, tak żeby był dostępny również od strony tego nowego warzywnika.
Będę tu oczywiście produkować kompost i to tutaj będziemy teraz wynosić kuchenne odpadki biodegradowalne. Nie trzeba już będzie latać z nimi tak daleko, aż za płot na końcu ogrodu, z którą to lokalizacją jednego z naszych kompostowników chodziło oczywiście o psy! Kuchenne odpadki są bowiem przepyszne, w tym skorupki jaj i torebki po herbatkach ekspresowych, a obornik kurzy i króliczy, to już po prostu mniam-mniam. Do nowego warzywnika psy też będą mogły wchodzić, ale tylko pod naszą opieką, więc żadnego samopas latania tam nie będzie.
Do nowego warzywnika sięgnie kabel od rozdrabniarki gałęzi, można więc będzie produkować tam od razu zrębki do kompostownika i ściółkowania, super świetnie!
No i z pewnością będę w stu procentach odzyskiwać wodę deszczową z dachu domku ogrodowego. Spróbuję nie używać tam w ogóle wody wodociągowej albo przynajmniej używać jej jak najmniej. Ale może się uda wcale, jeśli by w bardziej mokrych porach wyciągać wodę ze studni i trzymać ją w mauzerze na czas suszy. No to, jak widać, przydałby się i mauzer, ale z tym może być problem mentalny, bo mauzery są ohydne, a tam ma być ładnie.
A wnętrze domku ogrodnika wygląda teraz tak.