Chyba zacznę handlować tymi swoimi kosmetykami, bo naprawdę ludzie obdarowani chcą więcej i wszyscy się dziwią, dlaczego ja tego nie sprzedaję. Właśnie przygotowałam na jutro próbki dla pewnej pani, która mieszka w USA, a lato spędza w Słupsku. Chce kupić kremy dla siebie i na prezenty dla przyjaciół. Inna dziewczyna, która kupiła ode mnie na schroniskowym kiermaszu maść nagietkową, napisała że chce jeszcze, bo maść jest rewelacyjna! No miło i bardzo się cieszę. I kupiłam właśnie małe zakręcane pudełeczka na próbki, takie malusie, 3ml.
Wkrótce będę robić maść z jaskółczego ziela, które nastawiłam do macerowania w oliwie już prawie dwa tygodnie temu, więc będzie kolejny produkt i mam zamiar wypróbować jego działanie na własnej osobie. Macerat wygląda jak wytwór szatana, ciemnozielony i mroczny, więc mam nadzieję, że będzie też skuteczny.
Mój nowy warzywnik w skrzyniach kipi obfitością i wyraźnie widać, że będzie potrzebna jeszcze jedna skrzynia. Tymczasem mam tam taki burdel i tyle wszystkiego, że to naprawdę już jest chaos i zatłoczenie i zupełnie nie po mojemu, ale wygląda cudnie. Co będzie, jak rośliny urosną, to strach myśleć. Dostałam wczoraj rozsadę, której nie planowałam mieć, więc musiałam jeszcze ją też upchać, ale też częścią obdarowałam trzy koleżanki.
Co ja tu mam? Uwaga, będę wyliczać po bibliotekarsku.
1. Z rozsady kupnej: pietruszka naciowa, buraki, bakłażany, jarmuż, pory, selery, rukola, poziomki
2. Z rozsady własnej: ogórki, fasola pnąca na tyczki, sałata w trzech rodzajach, szpinak, pomidory (karły), groszek cukrowy, czosnek, cukinie, dynia Hokkaido, cebula żółta i czerwona
3. Z wysiewu: fasolka szparagowa karłowa zielona i żółta, marchewka normalna i okrągła, pietruszka korzeniowa,
4. Dary z wczoraj: fenkuły, arbuzy, melony, pory
Szpinak dzisiaj zresztą został powyrywany bez litości i (już umyty) czeka w lodówce na swój ostateczny los.