Chłopcy już pięknie uzupełnili dziurę w ścianie, dzięki czemu odzyskałam namiastkę intymności, choć trzeba przyznać, że tu gdzie teraz śpię, czyli w moim kąciku internetowo-dziewiarskim jestem dość komfortowo pozasłaniana i oddzielona od świata - na tyle, na ile sama to sobie obmyśliłam.
Poniżej - kolejne etapy zacierania śladów po drzwiach, które kiedyś były wejściem do szkolnej klasy, a potem do wiejskiej filii bibliotecznej. To ten fragment ściany, gdzie u góry wisi fotograficzna panorama Miasteczka w zachodzącym słońcu, jeden z mega-ultra trafionych prezentów od Zuzi, która ma nieprawdopodobny talent do obdarowywania mnie w sam punkt.
Na pierwszym zdjęciu widać już wstawioną w próg belkę i drugą, stojącą za progiem i przygotowaną do osadzenia, a więc nie zdążyłam pstryknąć "przed" tylko właściwie już pierwszy etap. Belki są nasze własne porozbiórkowe, odzyskowe. Również glina do otynkowania pochodzi z rozebranego fragmentu tej samej ściany, w miejscu gdzie teraz mamy wejście. A więc stara tubylcza materia krąży i wraca prawie w to samo miejsce. Dla mnie to jest magiczne i cenne, taka nasza kolia z diamentów i mercedes prosto z salonu.
Glina musi teraz porządnie wyschnąć, no i trzeba zrobić kolor nowych belek, ale też i starych, tu, gdzie kiedyś przykrywała je framuga drzwi.
A wczoraj rozpoczęły się prace przy wyjściu do ogrodu i też będzie fotorelacja, a na razie tylko przedsmak.
Tak wygląda nasze ogrodowe wejście do domu dziś, na początku Majówki, kiedy wszyscy jeszcze dosypiają, a ja dyżuruję z psami przy porannych obrządkach.
Malgosiu, arcy-ciekawie się dzieje😊
OdpowiedzUsuńOj dzieje się i dziać będzie!
UsuńJest mi bardzo miło, że te podarunki takie są trafione :) Jakoś tak wychodzi, ze czasem coś zobaczę i pomyślę : o, to dla Małgosi byłoby w sam raz :) Zresztą Twoje prezenty są także zawsze super, nie mówiąc o tym, że nadają się do użycia wewnętrznego i zewnętrznego!
OdpowiedzUsuńTylko uważaj, bo jeśli pochopnie użyjesz wewnętrznie tego, co powinno być tylko zewnętrznie, to ja do kryminału trafię!
UsuńWłasny kąt zawsze pożądany, ściana wygląda, jakby zawsze tam stała. A jaką imponującą monsterę wyhodowałaś!
OdpowiedzUsuńMonstera była hodowana w mojej pracy i kiedy mi już zastawiała przejście, to posadzonkowałam i postawiłam w tym miejscu nową sadzonkę, a tę kobyłę przywiozłam do domu. I tak tu sobie rośnie radośnie :)
OdpowiedzUsuń"Wygląda, jakby zawsze tu było" - to najwspanialszy komplement dla wszystkich modernizacyjnych prac Starego, dziękujemy więc pięknie!.
To samo pomyślałam - ściana po wygląda, jakby zawsze tam stała. Czytam od tyłu więc tu dodam, że czekam na ciąg dalszy relacji :)
OdpowiedzUsuńJa yez Ciebieczytam od tyłu, więc nie będę pisać, że ciąg dalszy już nastąpił, bo pewnie to wiesz :)
OdpowiedzUsuń