Zrobilam właśnie pierwszy krok w kierunku odzyskania komfortu psychicznego w tej sferze, w której go utraciłam. Jestem z siebie dumna, mialam odwagę i stało się. Pierwszy krok został poczyniony, słowa zostały wypowiedziane i dla mnie - nie ma już odwrotu. Jestem zadowolona i już od razu czuję spływający na mnie spokój.
Na razie więcej szczegółów nie będzie, ale być może będzie to coś się kończy, coś się zaczyna, a może tylko coś się skończy.
Żeby notka nie była bez obrazka, to pokażę, jak wczoraj wieczorem zabezpieczyliśmy z Młodym przed przymrozkiem całkiem już dużą fasolkę szparagową. Najpierw był stelaż z patyczków, ułożonych na doniczkach, potem na to rozłożyliśmy włókninę, a na wierzch jeszcze moje dwa szlafroki polarowe! Opłacało się, bo rano strząsałam ze szlafroków całkiem grubą warstwę szronu!
Malgosiu, zawsze czymś zaskoczysz,zawsze czymś zadziwisz.
OdpowiedzUsuń