No dobra, to dziś wychodzimy na zewnątrz. Ja nawet nie bardzo umiem porządnie opisać to, co zostało zrobione, więc oto photostory, kto się zna, to się zorientuje w kolejnych etapach.
Najpierw wstawiono w próg potężną belkę tubylczą, ale jako że przez parę godzin była pozostawiona przepaść między belką a podestem, to wpadały w nią różne osoby ludzkie i zwierzęce, doznając uszczerbku. Na szczęście jednak wszyscy przeżyli.
Później, z takich samych belek powstała rama, która osadzona została w otworze drzwiowym. W niej zamontowane zostały drzwi z ościeżnicą.
Postanowiliśmy kupić nowe okno zewnętrzne do świetlika nad drzwiami, takie które przede wszystkim będzie można otwierać i myć, co dotychczas było niemożliwe. Wiadomo na pewno, że nie może ono być białe i w ogóle ta biel nad drzwiami jest wykluczona i wkrótce ślad po niej zaginie.
No i te drzwi, które były dotąd drzwiami wewnętrznymi trzeba będzie oczywiście porządnie zaimpregnować, dobrze przynajmniej, że mało kiedy deszcz pada z tego kierunku.
Ojej! Ależ się u Was dzieje. Pozytywnie :-)
OdpowiedzUsuńA no dzieje się i dzieje i wciąż burdel w obejściu, kochana!
OdpowiedzUsuń