Do szczęścia jest mi potrzebna zielona herbata, białe wino latem i czerwone zimą, a przez cały rok bogate śniadania z serami, pomidorami, oliwkami i jajkami (i dużodużodużo zielonej pietruszki). Jest mi też potrzebny mój ogród z różami, chryzantemami, pomidorami, poletkami ziół i wielkimi połaciami chwastów. I moje psy i koty oczywiście (tak, tak, wciąż wchodzą i wychodzą, robią ślady na podłogach i brudzą prześcieradło, ale przecież dają się całować i przytulać).
I jeszcze joga! I dzierganie na drutach. I spanie przy otwartym oknie. I kawa - rano w łóżku, a potem w ogrodzie.
I
szerokie widoki z polami i lasami, zapachy kwitnących drzew i
wszelkiego pomniejszego drobiazgu. A na polach gryka, facelia, zboża, łubin i ziemniaki. I nowe kwiaty rozkwitające co dzień w
moim ogrodzie.
I deszcz, kiedy pada po
długich dniach bez deszczu i szeleści i szumi za oknami, kiedy
zasypiamy. I smród gnojówki z pokrzyw do podlewania tego ogrodu i
smród nawozów znad pól, kiedy pola są nawożone. No a ptaki, przelatujące jesienią nad tymi polami - ach, wtedy rzucam wszelkie zajęcia i gapię się na nie z rozdziawioną gębą.
I na glukometrze mniej niż więcej, i na wadze również.
To tylko tyle. Oczywiście oprócz moich ludzi, którzy są mi potrzebni do szczęścia i ich zdrowie, szczęście i pomyślność ("niech żyją żyją nam").
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz