Wczoraj pierwszy raz widziałam z tak bliska żywego kreta i martwego nietoperza. Krety co prawda widywałam dotychczas z bliska, ale tylko martwe lub półmartwe, zwisające Korze z pyska, bowiem przez całe swoje życie wyłapała ona u nas dziesiątki kretów. Był incydent, kiedy to Młodemu udało się zabrać jej takiego niezbyt jeszcze wymemłanego biedaka i wypuścić na wolność za ogrodzenie, ale najczęściej udawało jej się zamęczyć go na śmierć i potem zostawić, jako zepsutego.
Tymczasem wczoraj wracamy z jogi, a tu kret biega po łazience, a kot robi głupie miny i figury gimnastyczne. Ja wykonałam swoją część roboty, czyli rozdarłam paszczę jak pensjonarka, a potem przyszedł Stary i już razem (za pomocą dywanika) wyeksportowaliśmy krecika na zewnątrz, co nie było łatwe, bo był dość energiczny, piszczał żałośnie i zapewne nie rozumiał, że udzielamy mu pomocy humanitarnej. Z ostatnich dwóch drewnianych schodków już spadł/zeskoczył, czy też zsunął się jakoś i żwawo się udał do rycia korytarzy. Pewnie powinno się takiego kreta unicestwić, żeby nie niszczył wypielęgnowanych trawników, ale to nie ten przypadek (zarówno w sensie posiadania trawników, jak i morderczych zapędów).
Z nietoperkiem gorsza sprawa, bo znalazłam go rano martwego na trawie przy miejscu ogniskowym. Niby widywało się już nietoperki na różnych zdjęciach i filmach, a latem prawie codziennie widać je o zmroku w ogrodzie, latające jak miękkie trzepoczące szmatki. No, ale to nie to samo. Byłam zdziwiona, jakie ładne jest to zwierzątko - biedna puchata myszka rozpięta na cienkim spadochronie.
Obydwa te zdarzenia wiążą się pewnie bezpośrednio z kotami i ich aktywną działalnością łowiecką, bo przecież kret sam po schodkach do domu nie przyszedł.
Jeśli dodać do tego szeleszcząco-trzaskająco-mlaskające odgłosy dobiegające rano spod mojego łóżka (kot Tofik, konsumujący nornicę/mysz), to widać, że jest to dla kotów czas pełen atrakcji sensacyjno-przygodowych.
Ogród ma wreszcie dość ciepła i jest po deszczach, więc zieloność szaleje!
Biedne kreciki i nietopyrki :(
OdpowiedzUsuńNo, biedne, ale tak to jest tu na wsi, wszystko jakos... bliżej człowieka - i życie i śmierć.
OdpowiedzUsuńI dlatego nie przepadam za sierciuchami :) toż to leniwe stworzenia
OdpowiedzUsuńKim jesteś? Nie wiem, kto to pisze.... :(
UsuńAle ogród jak z bajki... Piękny!!
OdpowiedzUsuńŻywego krecika mieliśmy i my ostatnio. Maszka go zaprosił...O, udało się zalogować
OdpowiedzUsuń