02 listopada 2022

Czasem stara chusta dopiero po sześciu latach doczeka się porządnych fotek.

To było moje pierwsze spotkanie z entrelakiem i to jest najsmutniejsza chusta mojego życia, a zarazem taka, którą bardzo lubię i często noszę. Dziergałam ją w szpitalu w Miasteczku, przy łóżku mojej umierającej mamy. Wiedziałam już wtedy, że nigdy stamtąd nie wyjdziemy obie razem, że tylko ja będę wychodzić i wracać, wychodzić i wracać i że już nie będzie lepiej, a tylko gorzej i gorzej, aż do końca.  

Spisałam każdy z tych dwudziestu czterech dni, wszystko co się wtedy wydarzało - co mówili lekarze, kto był na dyżurze, jakie badania i jakie wyniki, co mówiła mama, kto ją odwiedził, kto dzwonił. Są tam cytowane całe jej wypowiedzi, gdybym kiedyś zapomniała, gdyby kiedyś ktoś chciał to sobie przypomnieć.

I choć nie jestem w stanie tego czytać, to co jakiś czas sprawdzam, czy tam jest...  zaglądam na chwilę i uciekam, bo nie mam już chyba w sobie tylu łez, ile bym potrzebowała.

To ważna część historii mojego życia. Nigdy przenigdy nie byłam tak nieszczęśliwa, jak wtedy, a teraz po latach myślę, że to był DAR i cud, że mogłam jej towarzyszyć i odprowadzać powoli z tego świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz