Ostatnio mamy czas przemeblowań i reorganizacji podstawowych funkcji w naszym domu. Pisałam o wyprowadzce z pokoiku dziewiarskiego, a teraz przyszedł czas na jadalnię.
Uciekamy w tym domu z północy na południe i ta ucieczka dyktuje zmiany. Jak również pisałam, chcemy północną część domu zburzyć (jeśli w ogóle to zrobimy - bo jest kolejka!), ale na razie ganiamy z meblami.
To co jest teraz, zostanie pewnie przynajmniej do wiosny i choć widoczne jest zagracenie przestrzeni, to tu jednak mamy powierzchnie i kubatury, które pozwalają to wrażenie jakoś rozcieńczyć.
Kto kiedykolwiek zasiadał ze mną do biesiad przy stole w jadalni, niech zapomni. Teraz nasz piękny stół i kredens mieszkają gdzie indziej.
Ten pokój jest olbrzymi, ma 48m2, a kiedyś był jeszcze wiekszy i był szkolną klasą. Dotychczas Stary niepodzielnie tu gospodarował, jednak wczoraj już mu powiedziałam: ale wiesz, że teraz to już koniec z tym chlewem tutaj?
Plan jest taki, że Stary wyniesie się ze swoim ogromnym biurkiem na górę, a wtedy sofa (widoczna na drugim zdjęciu) zajmie zwolnione miejsce i stworzy podwaliny pod mój kącik dziewiarsko-netflixowy.
Więc tam, gdzie jeszcze przedwczoraj rano byla jadalnia, zostały tylko ściany i sufit, a ponieważ nie ma juz też (prawie) pokoiku dziewiarskiego, to poniekąd opuściliśmy tę część domu, która będzie rozebrana. Sprawdzamy teraz "na sucho", jak nam się mieszka bez niej.
Pięknie wygląda pokój w tym nowym ubranku. Super pomysł ;)
OdpowiedzUsuńomatkojedyna, ja w ogóle tego sobie nie wyobrażam. Jazda bez trzymanki.
OdpowiedzUsuńKubi - dzięki, Kochana!
OdpowiedzUsuńZuziu - tu jest nawet nieźle; tragicznie wygląda natomiast jadalnia i tak na razie musi zostać.