20 września 2023

Powoli zbliża się ten czas, kiedy to już naprawdę nie będziemy mieli kur, a ich wybieg stanie się bógwieczym, no i kurnik także. Stan na dziś - siedem razem z kogutem. Kiedy będzie sześć - spakuję je w karton, oddam komuś, kto ma kury i ostatecznie zamknę ten rozdział.

Wczoraj wyjechaliśmy na jogę jak zwykle około wpół do siódmej, a lis już pewnie na to czekał. Kurnika o tej porze zamknąć jeszcze nie mogliśmy, bo przecież było jasno i kury łaziły po wybiegu, ale w drodze rozmawialiśmy, że dzień się skraca i już pewnie w przyszłym tygodniu będzie można zamykać kurki przed wyjazdem. Okazało się po powrocie, że w kurniku brakuje sześciu kurek, w tym wszystkich czterech młodych podrostków, tych wysiedzianych niedawno przez rosę. Dwie kurki leżały martwe na wybiegu, ale zawołałam Starego do domu, żeby już tam nie łaził w ciemnościach i nie szukał i poszliśmy spać. Rano martwe kurki zniknęły, a więc lis wrócił i zabrał swoje łupy. Zeżarł dzieci i być może ich matkę, bo z dwóch dorosłych kurek rosa została jedna. W maliniaku znalazłam resztki piór ze skrzydeł, które chyba skurwiel odgryzł i zostawił, bo przecież na tych końcach skrzydeł ma nic do jedzenia. Było tam też jajko, normalne duże jajko ze skorupką, rozgniecione i rozlane. Rosy są świetnymi nioskami, znoszą codziennie jajko, jak maszynki, no i ona już miała w sobie to jajko w skorupce, na poranne zniesienie. Nooo, to już jest kurwa jakiś ekstremalny koszmar!

Jak chodziłam do szkoły, to były te lekcje "krążenie wody w przyrodzie", czy "obieg materii w przyrodzie" i ja to w miarę rozumiem. Natomiast nie pojmuję, jak to jest z krążeniem energii i naprawdę chciałabym się tego dowiedzieć. Bo zupełnie nie rozumiem, gdzie jest teraz moja włożona w te kury energia - te emocje, oczekiwanie, troska, poświęcenie, przygotowywanie jedzonka z siekanych jajek i paproszków, z vibovitem i z kawą zbożową, to dbanie, żeby dziurki w ogrodzeniu przy ziemi nie były za duże, żeby ogrodzenie nie było za niskie, te godziny spędzone z nimi w wolierce i kręcenie filmików i pstrykanie zdjęć i zamęczanie nimi bliskich i dalekich znajomych i krewnych. Gdzie to jest? Gdzie do cholery teraz trafiła ta cała energia? Czy ona jest w tym lisie???

- Tak - powiedział Stary - dlatego lisy są takie sprytne i inteligentne.

Na pożegnanie - młody kogucik, ten który najbardziej mi się podobał - ciemny, pstrokaty i z żółtymi nogami. I byłam bardzo ciekawa, jakie będzie jego umaszczenie, kiedy już będzie dorosły. To teraz już mogę sobie tę ciekawość w dupę włożyć.

5 komentarzy:

  1. Bardzo mi przykro Mam :( Chyba tylko betonowy box z podwójną linią krat ocaliłby Twoje kurki. Ale wtedy co miałyby za życie?

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie! I mamy tu ciągły konflikt interesów i generator stresu. Kwestii dostępności jajek w ogole nie biorę pod uwagę, bo jest ich albo za dużo albo za mało, a prawie nigdy w sam raz.
    Pozdrawiam i dziękuję, że wciąż czytasz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam, bo lubię Twoje pisanie. Także o tych smutniejszych sprawach. Pozdrawiam również.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc, nie przypuszczałam, że kiedyś podejmiecie taką decyzję. Właśnie dlatego, że wkładaliście tyle energii i troski w opiekę nad kurkami. Ale jakże rozumiem powód. Może osiołek ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też myślałam... może osiołek, może koza, może przytułek dla bezdomnych kotów?

    OdpowiedzUsuń