Dziś byliśmy w odwiedzinach u Misia z Lasu, któremu uratowałam życie. Powiedziano mi w miejscu, gdzie jest teraz, że nie przeżyłby zimy, bo jest skrajnie wychudzony, choć w ogólnym stanie dobrym. Tam gdzie wcześniej mieszkał, był przywiązany krótkim łańcuchem do budy i prawdopodobnie karmiony głównie jabłkami. Teraz dostaje karmę weterynaryjną co trzy godziny (przez całą dobę, więc też w nocy), a jego układ trawienny musi się nauczyć, co z tym robić, bo na razie wszystko przelatuje przez niego w postaci wodnistej sraczki.
Jest śliczny, ufny i pogodny, dość duży i dość młody, mówią że ma tak 3-4 lata, ale wygląda mi na mniej. Ma wielki łeb i gruby ogon, ale to tylko takie wrażenie, bo reszta strasznie chuda.
Zawiozłam mu gruby wełniany kocyk z frędzlami, żeby mu było miękko w te biedne wystające gnaty.
Z innych przygód...
1. Byłam wczoraj u mojego ortopedy i tak jak obiecałam, nastąpiła punkcja i bicie życiowego rekordu. Tym razem wyciągnął 10 strzykawek płynu i w pakiecie wystawił od razu nowe skierowanie - na powtórzenie synowektomii. Wysłałam maila, czekam na termin.
2. Przed ortopedą świętowałam w mojej byłej placówce oświatowej piękny jubileusz i wyrobiłam tam limit całowania się z ludźmi na najbliższe pół roku. Ponieważ przez te 5 lat, od kiedy stamtąd odeszłam, byłam w obiekcie chyba tylko raz, to wszyscy witali mnie, jakbym wstąpiła w progi bezpośrednio zza grobu i to było bardzo miłe i czułam się jak gwiazda holiłódzka. I nawet nowy wystrój szkoły, przypominający zakład pogrzebowy w złym guście, nie zdołał mi zepsuć nastroju, zresztą... co mnie to obchodzi, to już dawno nie jest mój świat. Ale serio - to stołówka wygląda tak, że brakuje tam tylko otwartej trumny z ciałem nieboszczyka zmarłego w wyniku dekapitacji, na szyi którego widać niedbale założone szwy.
Przeczytałam hurtem zaległe notki, porównałam taras - piękny wyszedł! Zastanawiam się, skąd na miejscu niewielkiego kurniczka tyle roślin do zagospodarowania. Kolano wraca jak bumerang - oby wreszcie udało się z nim uporać! Roześmiałam się z wystroju stołówki (uczniom chyba wsiorawno, mam nadzieję) tudzież z grządek-kurhaników (pewnie wygodne, bo mniej schylania).
OdpowiedzUsuńAle nie widzę wpisu o spotkaniu Misia z Lasu.
Kurniczek nie taki mały - 15x17 metrów! Teraz pospadały liście i aż mnie ręce świerzbią chwycić za sekator (grubsze narzędzia obsługuje Stary).
UsuńJak to nie widzisz wpisu o Misiu? Nie wyświetla Ci się ten kawałek notki?
"Dziś byliśmy w odwiedzinach u Misia z Lasu, któremu uratowałam życie"
UsuńWidzę, ale początek zasugerował, że to ciąg dalszy historii :-) Lubię historie o psach.
O Misiu na razie nic nie wiem, tylko tyle, że się ustabilizował żywieniowo, siedzi grzecznie w izolatce, wychodzi na spacery z pracownikami i czeka na kastrację, a wtedy będzie mógł wejść do "obiegu" adopcyjnego. Może w niedzielę uda mi się go odwiedzić.
UsuńFuneralne 25 lecie przejdzie do historii. w każdym wymiarze. a już myślałam, że gorzej być nie może...tym czasem, jak dobrze pójdzie, to czeka tę placówkę za 5 lat kolejne funeralne, hellołinowe i chujwiejakie jeszcze.
OdpowiedzUsuńhistoria Misia wzruszająca. ciągle myslę o drugim psie ale to by misiała byc suka.
Jolka, jak to miło Cię tu widzieć!
UsuńDrugiego psa polecam z całego serca. Jeśli myślisz o schronisku, to ich strona www jest teraz bardzo skrupulatnie aktualizowana, dzięki młodej parze zza wschodnich granic, którzy się za to wzięli, a ja im robię/redaguję opisy. Wkrótce kolejny Dzień Otwarty, warto przyjść i pogadać w biurze, potem spacerki zapoznawcze - najpierw Wy sami, potem kolejne etapy. Uwierz mi - jest z czego wybierać!
Małgoś, czytam wszystkie wpisy, ale jakoś nic mądrego nie przychodzi mi do głowy jako komentarz. Oczywiście Miś z Lasu uratowany to kolejna jasna gwiazdka na niebie , dziękuję! Czy z tym kolanem to tak ma być? Kurczę, myślałam, ze po tym izotopie to będzie już mniej tego płynu... Nowe terytoria wyglądają fantastycznie!
OdpowiedzUsuńKolano lepiej, chyba ten izotop robi swoje. Pełen efekt widoczny ma być po 3 miesiącach, ale już dziś byłam w schronisku "na psach" i po tym wyzwaniu ortopedycznym żyję oraz jestem w euforii. Ściskam Cię, Zuziu!
Usuń