12 czerwca 2025

Po wielu deszczowych dniach wreszcie przyszła pełnia, a po pełni zmiana pogody. Świeci słońce, nie pada i jest cieplej, a kolejne róże pokazują kolory. Rosną szaleńczo chwasty, rosną warzywa, a pomidory zawiązują owoce. Ziemia obsycha, a ślimaki trafia szlag. 

Warzywnik w skrzyniach spisuje się ekstra, ale widać, że będzie potrzebna chyba jeszcze jedna długa skrzynia i na to Stary ma czas do następnej wiosny. 

Nowe pomalowane drzwi na nowej elewacji domu wyglądają przepięknie i zachwycam się nimi każdego dnia. I za każdym razem się dziwię, jak je widzę, ale to mi się jeszcze musi osadzić w głowie. 

Również od środka wygląda to dobrze, a wnęka drzwiowa jest teraz rozdzielona na dwie części i górna kwatera nie ma połączenia z dolną (poniżej: wieczorem przy świetle elektrycznym, w dzień przy zamkniętych drzwiach).

Kiedyś wnęka była jedną otwartą przestrzenią, a okienko się nie otwierało ani z zewnątrz, ani od strony sieni i w celach higienicznych mogłam sobie tam wsadzić ręcznik na kiju i pomerdać nim w celu usunięcia pajęczyn i zdechłych much. Tak, proszę państwa, nie myłam go w środku przez 15 lat (tu czytelniczki mdleją, a nawet umierają z przerażenia i zgorszenia!).

Ta górna część składa się teraz z dwóch zupełnie niespokrewnionych ze sobą powierzchni. Z zewnątrz jest to nieotwieralne brązowe okienko gospodarcze (marketowe), a skrzydło wewnętrzne jest TO SAMO, które było, ale nie TAKIE SAMO. Zostało ono bowiem przez Starego wyszlifowane, pomalowane, zaopatrzone w nowe zawiasy i zasuwki do otwierania oraz zawiezione do szklarza, który wstawił nową szybę. I teraz otwiera się ono (do mycia - alleluja!) z odchyleniem skrzydła o 180 stopni, a wszystkie przestrzenie dookoła są podocieplane.

Ponieważ jest to okienko ze szprosami z układem w caro, to przemknęła nam nawet przez myśl koncepcja z witrażem. Jednak upadła, zanim przyoblekła się w jakiś konkret, bo okienko jest dla nas przeogromnie ważnym źródłem światła, wpuszczanego do ciemnej sieni. Wpada tędy zresztą nie tylko światło, ale też przedpołudniowe promienie słońca, co daje fenomenalne efekty, kiedy blask odbija się na lusterku wieszaka na okrycia wierzchnie lub przez luksfery kabiny prysznicowej wpada pod prysznic. 
W ogóle sposób, w jaki światło dzienne wędruje po wnętrzu tego domu, to jest po prostu coś niesamowitego! Wielokrotnie jest to światło zapożyczone, a nie wprost wpadające przez okno, za którym świeci słońce, a jest to spowodowane posadowieniem budynku względem kierunków świata. Uwielbiam to!!!

2 komentarze: