11 września 2022

Dziś, przy niedzieli, jak to u nas - praca, praca, praca. Stary wykonuje grzech na podwórku za pomocą piły spalinowej, a ja robię przedzimową reorganizację układu treści i funkcji wewnątrz domu. Musiałam coś powymyślać, bo miniona zima była ostatnią, której wieczory spędzałam w małej sypialni przy kuchni. Od paru lat ta część domu jest coraz zimniejsza i można tam wytrzymać tylko siedząc przy samym kaloryferze, a i to - w swetrze i z kocem na kolanach. To zimno czuje się też w jadalni i aż wierzyć się nie chce, że kiedyś (prawdopodobnie w okresie międzywojennym) powstał pomysł rozbudowy domu w tym właśnie kierunku - na północ, gdzie zimno, ciemno i wilgotno. Dobudowany kawałek nigdy nie został przykryty dachem i w takiej też postaci kupiliśmy ten dom: pierwotna bryła budynku pod dwuspadowym dachem ze starej oryginalnej dachówki plus doklejona część z płaskim daszkiem przykrytym papą.

Tak to wtedy wyglądało (i wygląda nadal, z tym że inny jest teraz przebieg ogrodzenia i bramy wejściowej). 

 

Parę lat temu była renowacja pokrycia tego daszku, ale to wciąż tylko papa i teraz znów by to wszystko wymagało renowacji i gruntownego remontu. Stary wymyślił jednak coś innego, co jest jakby odejściem od koncepcji pudrowania trupa, a więc mentalnie bardzo mi odpowiada i mimo grubego przerażenia na początku, teraz już te plany mam całkiem oswojone w głowie.

Otóż chcemy rozebrać tę całą dobudówkę. Zmniejszy nam się wtedy kuchniojadalnia, a właściwie jadalnia całkiem zniknie. Przestanie też istnieć mały pokoik, który jest/był moją pracownią, ale też i pokoikiem dla nocujących gości.

Stary, jak to Stary, wszystko już poplanował i wyrysował, z kosztorysami włącznie. Nie pora tu o tym pisać, bo to materiał na oddzielną długą notkę, może tak bliżej fazy realizacji. Ogólnie zamysł jest jednak taki, że uciekamy z północy na południe, czyli rozbieramy część ciemną i zimną, ale w to miejsce urządzamy górę od strony południowej, gdzie jest duży jasny pokój z oknami na ogród i niewykorzystanym potencjałem.

Na razie musiałam się jakoś prowizorycznie zorganizować z moimi robótkami i netfliksami na najbliższą zimę i choć nie wyszło to ani ładnie, ani wygodnie, to mam nadzieję, że wkrótce nastąpią już dalsze, trwałe zmiany. Oczywiście najpierw musimy mieć fundusze na to wszystko, ale zdradzę, że powstał też pomysł, skąd je zdobyć i jest on nawet w końcowej fazie realizacji.

Trzymajcie więc kciuki, bo jeśli tylko dopisze zdrowie i chęci, jak do tej pory, to będzie się działo!

A tak będzie wyglądał budynek po rozebraniu przybudówki i tę jego stronę mamy na dwóch pierwszych rysunkach. Na dwóch ostatnich widać okna przyszłego pokoju na górze. 

Trwa wojenka, czy będzie tam pracownia Starego, czy moja (wszyscy chcą na górę!)






1 komentarz:

  1. Ja to wciąż nie mogę uwierzyć, że ta część zniknie! Ale te pokoje na górze są boskie.

    OdpowiedzUsuń