Dziś jest niedziela octowa. Po pierwsze pozlewałam do butelek i przygotowałam do wyniesienia do piwnicy moje zeszłoroczne letnie octy - gruszkowy, jabłkowy i mirabelkowy. Po drugie nastawiłam wreszcie ocet z suszu lawendowego, co planowałam od dawna, ale jakoś dotychczas nie miałam pary do działania. A po trzecie ruszyłam zapasy wysoce nieudanego wina domowej roboty (chyba już sprzed trzech lub czterech lat), które robiłam z własnych winogron odmiany Summersweet, z rodzynkami i miodem. Wobec tak szlachetnego składu szkoda było mi je wylać, a pić się nie dało. Wlałam kilka butelek do ni to karafki, ni to wazonu, zabezpieczyłam szmatką z gumką i teraz niech pokaże, co potrafi.
Nastawiłam dziś trzy pięciolitrowe słoje octu lawendowego i zużyłam do niego cały domowy cukier, który kupiony był kiedyś dla gości. Zaraz lecę kupić drugi, bo mi brakło zalewy i muszę dorobić.
Trochę przy tych octach poeksperymentowałam, a mianowicie wykorzystałam matkę octową z octu jabłkowego i dodałam ją do jednego z trzech słojów z lawendą. Do dwóch pozostałych wlałam tę gęstą część z octu jabłkowego, która została mi po zlaniu klarownego octu do butelek. Wszystko poopisywałam na butelkach, żeby potem móc porównać efekty.
Ponieważ świeci słońce, więc mam dziś turbodoładowanie i posadziłam też czosnek w warzywniku - 4 rządki po 9 sztuk i jeden rządek z czternastoma ząbkami. Razem - 50.
4x9+14=50 Nawiasów nie potrzeba, obowiązuje kolejność działań (jakby Kubi sprawdzała!)
O matko octowa! Lawendy nigdy nie traktowałam jako surowiec, który można używać doustnie, ale kto wie...
OdpowiedzUsuńPijałam rozcieńczony ocet lawendowy w ubiegłym roku - jako przeciwwkurwieniowy specyfik przed snem :)
UsuńJeśli działa, to jestem gotowa wypić cały galon!
UsuńJak się zrobi - wypróbujesz :)
UsuńOj, niesamowite są te Twoje octy, pachnące, klarowne i smaczne. Miałam możliwość wypróbowania lawendowego, jabłkowego i ostatnio gruszkowego. Mniam, samo zdrowie ;)
OdpowiedzUsuńA co do obliczeń, działanie prawidłowo zapisane i obliczone, czyli szóstka do dzienniczka ;)))
Dziękuję, Pani Psorko!
OdpowiedzUsuń