30 maja 2023

Minął pierwszy tydzień z Guciem i już wiadomo, że nie będzie to życie usłane różami i przed nami dużo pracy. Mały, po miesiącach nudy, bezczynności i bezruchu w schronisku, chce teraz nadrobić wszystko naraz. Biega, zwiedza, gania, obwąchuje i sprawdza, a ja biegam za nim, bo wciąż do końca nie wiem, jakie zagrożenia tu na niego czyhają i czy (gdyby bardzo chciał) nie przeciśnie się jednak przez oczko siatki ogrodzeniowej tam, gdzie jest to siatka leśna, albo czy nie zrobi podkopu do kur skoro już wiemy, że kopać umie i lubi. 

W domu jest grzeczny i spokojny do momentu, kiedy ja jestem grzeczna i spokojna, czyli siedzę na dupie, jak na przykład teraz, z laptopem. Wtedy kładzie się obok i natychmiast zasypia. Jeśli wstaję, natychmiast się podrywa i idzie za mną, a tam gdzie ja przystanę, to i on się kładzie. W ogrodzie natychmiast znów się nakręca i widać, że ten ogrom bodźców go przerasta. Jak przy małym dziecku, nic nie mogę przy nim zrobić. Idę powiesić pranie w ogrodzie i niby jest przy mnie, ale nagle znika. Wołam - nie przychodzi. Idę do dolnego ogrodu, szukam w gąszczu jaśminowców w narożniku za kompostownikiem; wiem, że tam lubi się zaszyć i niepokoi mnie, że nie do końca wiem, co on tam robi, a sprawdzić nie sposób, bo nie da się tam wejść. Przykucam, zaglądam, odgarniam gałęzie, przywołuję i nagle słyszę, że od strony maliniaka kury drą się wniebogłosy, co znaczy że jest tam właśnie i znów je straszy. Biegnę więc z wywieszonym jęzorem w te stronę, a to jest naprawdę kawał drogi. 

Poszłam dziś zamontować tyczki w fasolniku i wzięłam go ze sobą na smyczy. Idąc na smyczy dotyka mi się wciąż do nóg, zwłaszcza, kiedy przystanę. Szuka kontaktu, przymila się, przytula, łasi. Odpięty, natychmiast odbiega i nie słucha wołania. Dopiero jak wystraszy kury, a one się rozwrzeszczą, to przybiega. 

Pozostawiony na chwilę w domu, grzecznie czeka; mam nadzieję, że na dłuższą chwilę też, bo dziś jedziemy na jogę i to będzie pierwszy sprawdzian. Młodzi przez pierwszy tydzień udzielili nam wsparcia organizacyjnego, ale teraz już wyjechali, więc musimy sami ułożyć się z tym wszystkim.

No i wiemy już od dziś, że Gucio posiada bezcenną umiejętność łapania kretów, którą kiedyś miała Kora. Gorzej, że on nie chce kreta oddać, nawet już po jego unieczynnieniu, podczas gdy Kora takiego kreta odkładała natychmiast jako bezużytecznego. 

Stosunek Gucio - psy w porządku. Stosunek Gucio - koty do wypracowania (znaczy: koty nie schodzą do domu, za to my chodzimy na górę na widzenia z nimi). Na razie Gucio nie wchodzi do góry po schodach, więc taki układ jest możliwy, zobaczymy co będzie dalej. 

5 komentarzy:

  1. Na ostatnim zdjęciu słodki jak wielki słój miodu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Yess. Na początku gapiłam się na swego psiaka z rozczuleniem, gdy tak zasypiał, a wygląda zupełnie jak Twój, ino barwy inne i trochę większy.

    OdpowiedzUsuń
  3. "a tam gdzie ja przystanę, to i on się kładzie"
    u mnie trwało to kilka miesięcy. miłe, ale w końcu męczące a i w mieszkaniu łatwo wdepnąć na psa-cienia
    Minie i będzie dobrze. Masz fantastycznego, wesołego psiaka. Kury przywykną do niego a on do kur :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mógłby ten Gucio jeszcze troszkę podrosnąć, ale chyba nie bardzo są na to szanse. Jest trochę jak jamnik na długich nogach :)

    OdpowiedzUsuń