03 czerwca 2023

Młody pomógł ojcu przez ten tydzień - pracowali na dole, a także na górze i w efekcie, można powiedzieć, że mały pokój na dole jest już ZNIKNIĘTY. Jeśli się jeszcze wyjmie drzwi wraz z futryną i wykończeniem oraz okno, to będzie można dokończyć murowanie ściany w kuchni i wtedy już będziemy mieli zupełnie odcięty ten kawałek domu.


Deski, legary i inne podłogowe trzewia zostały odzyskane i mieszkają już teraz na górze. 
Stan z wczoraj - częściowo ułożona jest podłoga w tej sosnowej części, czyli od strony klatki schodowej. W tym dużym, prawie czterdziestometrowym pokoju podłoga będzie z dwóch różnych powierzchni, co podyktuje też pewnie funkcjonalny podział całości. Od strony okien będą ułożone deski bambusowe z jadalni.
  
Stary spędza na górze każdą wolną chwilę, właściwie cały czas, kiedy jest w domu i jeśli nawet chwilowo nic nie robi, bo nie słychać wiercenia, piłowania, szurgotania i łomotów - to siedzi i myśli koncepcyjnie. Wszystko ma oczywiście rozliczone, rozpisane i rozrysowane i prze ku wyznaczonemu celowi, jak na inżyniera i Koziorożca przystało.




Przy wszelkich naszych remontach są zawsze te etapy TAM i Z POWROTEM i to zdecydowanie jest już Z POWROTEM. W etapie TAM jest zawsze destrukcja i rozpierdol, a tu było to wgryzanie się w starą podłogę, usuwanie kolejnych warstw i zagłębianie się w strop, ale na szczęście bez perforacji i migracji treści stropowej na stół z obiadem piętro niżej. Przy okazji odnaleziono różne skarby, ale jeszcze nie tę skrzynie z dukatami, niestety. Pierwszym skarbem są dwie potężne, grube i szerokie deski długości około metra, chyba bukowe, które leżały sobie pomiędzy warstwami stropu, w miejscu gdzie kiedyś planowano budowę pieca, posadowiono nawet stosowny podest, ale potem z pomysłu zrezygnowano. Co z nich będzie, jeszcze nie wiadomo, ale z pewnością dostaną drugie życie, bo są przepiękne. Zaleziono też zmumifikowanego szczura z zamierzchłych czasów (wraz z gniazdem) oraz parę metrów dalej, jajko kurze. Nie wnikałam w jego wiek, ani zawartość, wzięłam tylko delikatnie w dwa palce i wyniosłam do tylnego ogrodu, po czym zamaszystym ruchem zza biodra wyeksportowałam poza granice posesji.

Efektem ubocznym remontu są liczne worki z gruzem, które mamy teraz poukładane przy ścianie sypialni i choć nie za bardzo to wygląda i gryzie w oczy, to będzie chyba łatwiejsze do wywiezienia i doceniam, że Stary pracuje czysto i na bieżąco wszystko po sobie uprząta, na ile jest to możliwe. Nie może być inaczej, skoro mamy tu od pewnego czasu plac budowy i mieszkanie w jednym.

3 komentarze:

  1. 40 metrów. Dech zapiera. Fantastyczną robotę robi Twój! Jeśli chodzi o skarby - to dobry moment, abyście coś zamurowali dla przyszłych pokoleń, coby nie były rozczarowane jak Ty :-)
    Nie wiem, co by to miało być, bo złota szkoda. Może jakiś przekaz do przyszłości?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, swoją drogą, czy tu jeszcze będą mieszkać jakieś pokolenia, czy ktoś po prostu zburzy ten dom - "bo taki stary", tak jak wycinają drzewa - "bo takie duże".

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no! To się nazywa wejście na wyższy poziom! Jak to sobie R. wszystko powymyślał, że teraz pasuje jak klocki lego, to ja nie wiem. Siedzę i brawo biję.

    OdpowiedzUsuń