06 maja 2023

Ostatnio prowadzę dość wariacki, jak na szacowną emerytkę tryb życia. 

Najpierw były dziewczynki, czyli Młoda z koleżanką, a więc miałam gości. Młoda solidnie się napracowała podczas tego pobytu i w ciągu paru dni zwieźli ze Starym z pola do ogrodu caluteńkie drewno opałowe. Nauczyła się przy tym rąbać siekierą oraz układać polana w ładne wzorki, a następnie na resztę urlopu poleciała do Szkocji tańczyć.

Dzisiejszy dzień to były od dawna wyczekiwane pierwsze trójmiejskie targi włóczki, na których były również dostępne warsztaty w kilku rodzajach i od razu wykupiłam sobie te o temacie: "Zrób własną włóczkę". I zrobiłam! 

Oczywiście poczyniłam też drobne zakupy w grubej cenie, czyli szmaciasty stuprocentowy jedwab bourette w dwóch farbowaniach.

Rano, zanim jeszcze pojechałam, weszłam pierwszy raz w życiu do stania na głowie bez podparcia! Najpierw asekuracyjnie blisko ściany (ale jednak bez jej dotykania!), a drugi raz już zupełnie bez ściany, na środku pokoju i za każdym razem na kilka spokojnych oddechów. Ależ się cieszę! Oczywiście wiem, że nie chodzi o to, żeby zrobić, tylko żeby robić i że nie cel jest ważny, lecz proces, ale przecież można być w różnych punktach tego procesu, nieprawdaż?

Jutro rano jadę do schroniska, gdzie będzie organizowany festyn rodzinny. Jego celem jest zbiórka finansowa dla schroniska, a w trakcie festynu wolontariusze będą przedstawiali pieski i zachęcali do ich adopcji. Ja mam do prezentacji dwóch kurdupli - Hopi i Czesław to moi kandydaci, z którymi będę się przechadzać, jak w konkursie piękności. Jadę odpowiednio wcześniej, bo prezentowane pieski muszą być najpierw wyspacerowane i wybiegane, żeby już przed samym pokazem nie jarały się nadmiernie wyjściem z boksu. Oba super fajne i kochane pieski, z tym że jeden ma już na koncie powrót z adopcji, bo jakaś dziunia nie poradziła sobie z ustaleniem, czyja jest kanapa - jej czy psa. Oto pies agresywny Hopek.

Byłam u nich też w piątek, oba miały spacerek, a Czesław również wybieg i gruntowne szczotkowanie fryzury.

Tak więc - latam tam i z powrotem jak poparzona, a do tego jeszcze czeka mnie w maju piknik sołecki, który też już jest w fazie organizacyjnej. No i Młody przyjedzie ze swoją kobietą, więc znów będą goście.

No, w każdym razie, nie zamierzam siedzieć i czekać, aż kostucha po mnie przyjdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz