Po kolejnym (poniedziałkowym) upuszczaniu płynu z kolana nie jest lepiej, chociaż także były trzy strzykawki. Już na drugi dzień kolano znów było pełne, teraz więc czekam już tylko na termin zabiegu, a być może na telefon ze szpitala, jeśli pojawi się jakieś wolne miejsce.
Wymyśliłam, którędy myszy przychodzą do kuchni. Po bluszczu! Kiedyś kuchenne zapaszki po (lub w trakcie gotowania), wietrzylam oknem w małym pokoiku, ktore było zaopatrzone w siatkę. Teraz uchylam okno kuchenne, a myszy na to: dziękujemy za zaproszenie!
Trzeba tu będzie zamontować profesjonalną moskitierę, taką łatwą do demontażu, bo kilka razy w roku wycinam w tym bluszczu swoje okna na świat.
No i... są wilki we wiosce, ale o tym next time.
Kurczę, Małgoś. Co to za kontuzja że tak się to długo leczy... Wilki... no to uwaga na psy podwórkowe, bo mogą stać się ofiarą.
OdpowiedzUsuńZuziu, chrząstka rzepki się zrosła, ale śmieci w stawie zostały i teraz trzeba je wysprzątać. (to o kolanie jest)
OdpowiedzUsuń