14 stycznia 2024

Tydzień temu, w miniony poniedziałek około jedenastej, byłam już wyszykowana do roboty - oko podmalowane, żarcie w pojemnikach - i miałam za pół godziny wyjeżdżać, kiedy to nadeszła wiadomość ze szpitala, że jeśli przyjadę niezwłocznie, to zabieg JUTRO. 

Parę dni wcześniej ustalono mi w tymże szpitalu termin na marzec, ale miałam obietnicę o przyśpieszeniu, jeśli coś się zwolni, wiec niby się spodziewałam, ale nie aż tak!

Tak wiec żarcie pracowe okazało się żarciem szpitalnym, a w środę po południu byłam już z powrotem w domu, zoperowana i zaopatrzona w usztywniającą szynę gipsową od pachwiny aż po kostkę. Zalecono mi stawać na tę nogę i nie unikać jej obciążania, ale jednocześnie nie zdejmować szyny, nawet na noc. Fajnie, że pod prysznic można zdjąć tę cała mumię i normalnie myć miejsce operowane i tak też robię.

Jutro wizyta kontrolna i pani oddziałowa poinformowała mnie przy wypisie, że jest to termin wcześniejszy niż zwykle, więc przypuszczam, że nie chodzi tu jeszcze o szwy, a właśnie o uwolnienie mnie z szyny i taką mam nadzieję. 

Cięcie jest duże i szwów chyba z dziesięć, ale nie bardzo się mogę doliczyć na zdjęciach, a naocznie nie mam szans tam zajrzeć.

Znów przerwa w pracy i znów przerwa w jodze, a nawet na razie nie wychodzę na zewnątrz, bo po lodowej klęsce z początku stycznia, jest jeszcze bardzo ślisko. No ale mam nadzieję już tym razem uruchamiać się bez bulwy w dole podkolanowym.

4 komentarze:

  1. Rewelacja! Należało Ci się na poczatku roku :-) Trzymaj się i nie ślizgaj za dużo. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! Zamierzam być posłuszną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdróweczka Kochana!!!

    OdpowiedzUsuń