Lisy mają już młode, co poznać można po tym, że wpadają w niedzielny poranek, żeby się poczęstować kurą lub kilkoma. Jeden kogut, cztery kury, w tym trzy zielononóżki - to jest od dziś ewidencja naszego kurnika. Miałam dotrwać tylko do sześciu, a potem kończyć z tym i likwidować kurnik ostatecznie, ale no, cholera, szkoda nam strasznie! Już pomijam, że mój kanał na YT ma podtytuł "Róże, kury i inne bzdury" - i jak by to teraz wyglądało bez kur?!
Więc myślę i myślę i musimy ze Starym zrobić naradę gospodarczą.
Za mną bardzobardzo aktywny weekend i to w dodatku aktywny poza domem. W sobotę byłam prawie cały dzień na trójmiejskich targach włóczkowych, a dziś stałam w schronisku na straganie i handlowałam swoimi octami i maceratami olejowymi. W ofercie miałam też susz lawendowy w woreczkach, kadzidła ziołowe i pęczki świeżego oregano. Sama ja jedna, tymi rencami zebrałam 890 zeta dla schroniska i jestem z tego bardzo dumna.
Aktywnie i pracowicie było też na naszej północnej ścianie, bo w tygodniu i wczoraj poczyniono prace wstępne, a dziś przyklejono styropiany.
Również aktywnie było wczoraj około północy, bo podjarałam się wszechobecnymi w sieci zdjęciami zorzy polarnej, widocznej nawet z Bieszczad oraz z podwórka sąsiadki. Zamiast zasypiać, wyskoczyłam więc z łóżka, wskoczyłam w gumiaki i łaziłam po ogrodzie w poszukiwaniu tejże. Nie za bardzo spektakularne było to, co udało mi się zobaczyć, ale i tak mi się podobało i postałam trochę przy tej tylnej furtce w pole i się pogapiłam w stronę północnego widnokręgu. Lepsze widoki miał Stary, który się obudził, kiedy ja zasnęłam i załapał się na te cudne fiolety i ostro świecące bardzo liczne gwiazdy.
Dziś już zawczasu ostrzę sobie apetyt na zorzę, bo pogoda jest jak dzwon, więc może znów się zdarzy? Wybieram się w celach badawczych nie tylko do ogrodu, ale i do strychowego pokoiku warsztatowego, który ma okna na północ. Z przyrządów astronomiczno-kosmicznych posiadam dwie lornetki (po ojcu i po dziadku) i nie zawaham się ich użyć.
RIP dla nieszczęsnych zielononóżek :(
OdpowiedzUsuńNadal lubię lisy bo ładne i nie jedzą owiec jak wilki, ale co za duzo to niezdrowo. Może znajdziecie sposób, by kurnik nie zamienił się w betonowy loch a lisy jednak nie miałyby dostepu?
Daj te zdjęcie zorzy. Na FB u Ciebie jeszcze nie ma.
Gratuluję postępów remontowych!
Pozdrówki!
Nie znajdziemy, musielibyśmy trzymać kurty cały dzień w zamknięciu, a przecież takie jajka, to mamy w sklepach. Nocą kurki są zamknięte i bezpieczne, ale lisy wpadają w ciągu dnia i częstują się po prostu na wybiegu. No cóż, nic nie poradzimy.
OdpowiedzUsuń