Nareszcie jest wiosna, taka jeszcze nie za ciepła, ale to dobrze, bo spokojnie można robić wszystkie prace. Zaczęłam przycinać róże, ale jeszcze nie tak pełną parą, bo jeżdżę do pracy i na jogę, więc od poniedziałku do czwartku mało jestem w domu. Na pełną parę przyjdzie czas w weekend, a zresztą nie wszystkie przecież ruszają równo, więc powolutku będę sobie ciąć. Cieszę się, bo dziś rano przed pracą uwolniłam piękne trzy parkowe róże kanadyjskie John Cabot z resztek ogrodzenia kurnika (a dokładnie z tej części nad właściwą siatką, która to miała powstrzymywać kury przed wyfruwaniem poza wybieg).
W piątek mam kontrolę kolana u ortopedy i wtedy się okaże, czy będę miała kolejny (już trzeci) zastrzyk izotopowy w Gdańsku. Mam też nadzieję, że nie będzie mi robił punkcji, bo to niestety za każdym razem wyłącza mnie na dwa dni z aktywności i powoduje niemiłe dolegliwości, a wkurzające jest także i dlatego, że kolano jest opróżnione z nadmiarów tylko w dniu punkcji, a już nazajutrz zaczyna powracać stan sprzed. Jestem nastawiona na negocjacje.
Zaglądam co jakiś czas na mój kanał youtubowy i co zawsze widzę jakieś nowe osoby subskrybujące... chyba powyżej pewnego progu to już idzie samo. Dziś 508 osób.
A kot biblioteczny wtargnął wczoraj w księgozbiór!
To jest komentarz dla Kota Biblioteczneg, żeby mu nie było smutno, że ma mało fanów! ❤️
OdpowiedzUsuńJuż od razu weselej jest temu kotku!
Usuń