Mamy teraz falę przymrozków nadchodzących nad ranem, a więc na razie skończyło mi się radosne wietrzenie rozsady pomidorów. A były już wstawione do foliaka i nie przynosiłam ich nawet na noc, no ale teraz znów zamieszkały w domu na parapetach. Niektóre z nich mają już pąki kwiatowe, taka wyrywna jest na przykład odmiana Ametyst Jewel z nasionek wydłubanych z pomidora od Kubi parę lat temu. Owoce są bardzo smaczne i mają kosmiczny wygląd - fioletowa skórka, a po przekrojeniu nieoczekiwanie różowoczerwony miąższ. Uprawę ponawiam więc z roku na roku. Jest już oczywiście nowy pomidorowy filmik na YT:
Z tych nowych (nasionka kupione na fejsbukowej grupie) przypadły mi bardzo do gustu trzy odmiany karłów, które mają bardzo krępą i zwartą budowę krzaczka i nie są to koktajlówki. Zaobserwowałam (u siebie) tendencję wycofywania się z koktajlówek, bo wreszcie, bo kilkunastu latach uprawiania pomidorów, trafiłam na naprawdę fajne odmiany, które będę chciała kontynuować. Te karły będą pod folią, ale też w gruncie i zaplanowałam dla nich wzdłuż grządek warzywnych patyczkowe doniczki. Będą one wypełnione materią organiczną z różnymi smakołykami, no ale chyba będę musiała wstawić też do środka osłonki doniczek (w moim przypadku - zwykłe plastikowe doniczki z obciętym dnem), żeby mi się podłoże i woda nie wydostawały na zewnątrz. A może wymyślę coś innego.
Surowiec do utworzenia doniczek pochodzi z patyczków wierzbowych, uzyskanych z cięcia wierzby na ogrodzeniu.
Od wczoraj mamy w domu gości, przyjechała wnuczka Tosia ze swoimi rodzicami adopcyjnymi. Kłębią nam się więc trzy psy po posesji i pierwszy dzień był dniem ustalania zasad i układu sił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz