Dziś bohaterem notki będzie Buruś, który mieszka z nami od 14 sierpnia 2014, a przybył do naszego domu ze słupskiego schroniska jako niespełna roczny podrostek.
Burek jest już więc seniorem, ale w stabilnej dobrej formie, mimo stwierdzonej kilka lat temu niedoczynności tarczycy. Dostał tabletki do stałego przyjmowania, a co kilka miesięcy ma kontrolne badania krwi. Jakiś czas temu pojawił się jednak nowy problem - zauważyłam na rogówce oczka coś jakby malutkie zmatowienie/zadrapanie, zapytaliśmy więc naszego weta, co to może być. Dostaliśmy tylko odpowiedź, że to mechaniczne uszkodzenie i że samo zniknie.
No ale nie znikało, a nawet, moim zdaniem, nieco się powiększyło, pojechaliśmy więc na konsultację do innej lecznicy. I tam pan doktor zrobił badanie po zakropieniu oczka kolorowymi preparatami - najpierw pomarańczowożółtym, a potem bezbarwnym, który w oku zrobił się jadowicie zielony.
Pozwoliło to zobaczyć, co tam w środku, no i okazało się, że w środku są dwie zmiany, takie jakby matowe białe kuleczki. które, jak powiedział pan doktor, powstały jako następstwo urazu mechanicznego, a co najważniejsze, są do wyleczenia. Dostaliśmy od razu dwa preparaty do oczka, do podawania trzy razy dziennie, a także propozycję sporządzenia leku z własnej burkowej krwi, który według słów pana doktora, ma świetne działanie w takich przypadkach.
Po tygodniu dołączyliśmy więc do tej terapii jeszcze odwirowane osocze, które siedzi w lodówce w buteleczce z kroplomierzem i podawane jest dwa razy dziennie.
Mam nadzieję, że to wszystko pomoże biedakowi, bo obecnie czuję się, jakbym znów miała małe dziecko - Burek wymaga pilnowania leków ogółem SIEDEM razy dziennie! Dwukrotnie tabletki na tarczycę, trzykrotnie krople apteczne, a pomiędzy nimi dwukrotnie krople z psiakrwi. Dodam jeszcze, że pacjent przyjmuje te ceremonie cierpliwie i z właściwym sobie anielskim spokojem. Bo to jest święty pies.
Zdrówka Burusiowi😊
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńOjoj, współczuję Ci tej siedmiokrotnej obsługi Burusia. Moje psy 2 razy dziennie tarczyca a teraz plus jeden bo doszła biegunka, ale chyba poszła, stoperan ma moc!
OdpowiedzUsuńI jeszcze swoje własne i rodziciela. Jest czego pilnować ;-)
Gratuluję takiej szybkiej diagnozy Burkowego oka. Trzymam kciuki za skuteczne leczenie!
BTW ile za weta? Zwłaszcza to osocze. Brzmi drogo.
No brzmiało drogo, ale kosztowało 50 zeta. Zdziwiłam się!
OdpowiedzUsuńKrew była pobrana i wirowana na poczekaniu, osocze musi być przechowywane w lodówce.
Niesamowite!
OdpowiedzUsuńNo własnie!
Usuń