10 października 2022

Wróciłam wczoraj z Krety i choć lądowanie samolotu odbyło się normalnie, to już ponure miny wszystkich wysiadających pasażerów zapowiadały, że jestem w tym miejscu - ciemnym, zimnym, wiecznie wkurwionym i niezadowolonym. Po pierwszej nocy we własnym łóżku, o poranku zaliczyłam już konkretny upadek na ziemię - okazało się, że wieczorem, kiedy Stary wyjechał po nas na lotnisko, przyszło "coś" i zeżarło nam pięć kurek w tym młodego kogutka. Zostały tylko pióra porozpierdalane po całym wybiegu i maliniaku. 

No i cóż, teraz praktykuję odpuszczanie i nieprzywiązywanie się, więc o Krecie napiszę kiedy indziej.

Mimozami jesień się zaczyna... Jaki klimat, takie mimozy.

8 komentarzy:

  1. Szkoda kurek i kogutka... Przykro mi, że takie powitanie Cię spotkało :(

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest takie przypomnienie, czym jest życie w rzeczywistości. Trochę tego, trochę tamtego - musi być po trochu wszystkiego. I tak o tym myślę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyobrażam sobie, jak się poczułaś. Jak to poczuły kurki - już nie próbuję. Cholera jasna :-//

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze (bo to przecież nie pierwszy raz!) myślę sobie: cholera jasna, po co mi te kury, skoro i tak wciąż kupuję jajka od sąsiadów! Przy takim małym stadku nie ma mowy o zadnej opłacalności finansowej, a już same zielononóżki to naorawde nie przesadzają z hojnością w znoszeniu jajek.
    No już sama nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam, ale to były Twoje ulubione kury, zadbane, wykarmione, wychuchane. Że mało jajeczne? Ale jakie ładne!
    Czy jest opcja żeby urządzić kurnik ceglany, aby nic się nie podkopało?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie podkopie się nic do kurnika, on jest odpowiednio zabezpieczony. Ale my mieszkamy w lesie i lisy (jak są głodne) przychodzą w dzień do ogrodu - musiałabym więc te kury trzymać w zamknięciu przez całą dobę.
    A wtedy, w niedzielę, jak Stary jechał po nas, to jeszcze łaziły po wybiegu, więc nie mógł ich zamknąć w kurniku.
    Największą rzeź (7 kurek) mieliśmy kilka lat temu, w styczniu, w niedzielę ok. 13.00, kiedy jedliśmy w domu obiad.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli ciągła straz albo kurki tylko w kurniku. Udaje się jakis czas a potem chwila i atak. Jaka szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
  8. No ja dlatego nie chcę mieć żadnych drobiowych zwierzątek, o czym marzy W. Ale on chce je zjadać, więc ja tym bardziej nie.

    OdpowiedzUsuń