23 grudnia 2022

Co do szczegółów tych zawiniątek, to mogę teraz pokazać ich zawartość, bo powędrowały już w ręce adresatów.


Dorwałam w tym roku fajny wzór na choinkę na drutach i przystąpiłam do produkcji. Choineczka fajnie wygląda zarówno z cienkiej delikatnej nitki, jak i ze zgrzebnej i grubszej. 

Z ciekawostek okołoświątecznych mam w tym roku dwie. 

Ciekawostka okołoświąteczna pierwsza. Otóż mimo ubranej już od ponad tygodnia choinki, wciąż nie odnaleziono bombek. Mowa tu o tradycyjnych okrągłych szklanych bombkach, które miałam pieczołowicie popakowane w bezpieczne pudełka, do schowania po zeszłorocznych świętach. No i rzeczywiście schowałam, tylko nie_wiadomo_gdzie! Były poszukiwane przeze mnie i przez Starego i nie zostały zlokalizowane. No za duży mamy ten dom, cholera jasna.

Dobrze, że mam sporo ozdób pozabombkowych, zwłaszcza szydełkowych drobiazgów, więc ten deficyt nawet nie za bardzo rzuca się w oczy. Gorzej, że w oddzielnym pudełku był tam też komplet ośmiu bombek wraz z konstrukcją do zawieszenia w oknie byłej jadalni (czyli od strony wejścia na posesję), a układających się w znaną frazę ***** ***.

Stąd przypuszczam, że nasze bombki (dla zatarcia śladów - wszystkie!) wykradła młodzieżówka partii rządzącej, kiedy to Stary jak zwykle nie zamknął drzwi frontowych, mimo że był zajęty w tylnym ogrodzie.

Ciekawostka okołoświąteczna druga. Po raz pierwszy wpadło mi w łapy "kakao czarne" firmy z doktorem w nazwie. Jest ono naprawdę czarne i ta czarność utrzymuje się w obróbce. Użyłam go do wypieku ciemnej bazy pod tort i... no, naprawdę było to dość dziwne. Miałam bowiem wrażenie, że pracuję z popiołem wymiecionym z kominka i wymieszanym ze sproszkowanym żużlem, zgarniętym łopatą z drogi nieutwardzonej. Takoż dziwnie wygląda sam biszkopt, trochę jak brama piekieł, a trochę jak sama już nie wiem co. 

Tak więc - wesołych świąt (i zimo - wypierdalaj)!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz