31 grudnia 2022

Mijający rok kończymy polowaniem na myszy w domu naszem. 

Otóż rzeczona mysz widziana była po raz pierwszy w kuchni pewnej nocy poświątecznej, co poskutkowało rozpoczęciem poranka od solidnej rozpierduchy tamże, z oględzinami terenu oraz obserwacją diagnostyczną zawartości szafek i szuflad.  Za piekarnikiem wykryto niepokojące ślady w postaci pogryzionych kawałków folii aluminiowej, co jest nieco dziwnym upodobaniem kulinarnym, no ale.

Posprzątano, nasypano garściami suchej lawendy w funkcji narzędzia wojny biologicznej (za piekarnik i za kontenery śmieciowe) i kontynuowano świętowanie, jako że mieliśmy jeszcze gości. Nastawiona na noc łapka na myszy wykazała wynik: trafiony, zatopiony. Gospodyni odetchnęła z ulgą. 

Żeby jednak nie było za wesoło, to wczoraj późnym wieczorem, już po wyjeździe ostatnich gości, kotka Lusia wykonała w kuchni szurumburum, a następnie wparadowała do łazienki z mysią denatką i złożyła ją nam w darze.

Ponieważ (również wczoraj) wykryto w kuchennej szafie-kredensie mysie bobki, to dziś od rana wkroczyliśmy ze Starym jako szwadron śmierci z działaniami radykalnymi. Wyjmowałam z szafy wszystko, myłam to po kolei, zmywarka buczała i odkurzacz takoż. Przeglądałam wszystkie produkty sypkie i przyprawy, a te, które były niedomknięte - powyrzucałam. Przy okazji, chcąc dosypać ziela angielskiego i jałowca, pomyliłam słoiczki, więc doszło mi jeszcze kopciuszkowanie w tych ziarenkach.

Potem po kilka razy myłam opróżnione półki, a co to wszystko oznacza, nie ma pojęcia ktoś, kto nigdy nie widział zawartości mojej szafy kuchennej. Na najniższym poziomie wykryto na tylnej ścianie szafy sprytną okrągłą dziurkę po sęku, w sam raz dla myszki.

Kiedy wydawało mi się, że już skończyłam i jeszcze ostatnim ruchem dłoni wytarłam mokrą ściereczką okrągłą, toczoną z drewna nogę szafy...

...mysz mi stamtąd wyskoczyła i wpadła (jak mi się zdawało) pod małą szafkę stojącą obok. Wezwałam na pomoc psy, koty i Starego, który jednak ryczał odkurzaczem i nie słyszał mnie, musiałam więc tam iść do niego i ryczeć głośniej niż odkurzacz. Oględziny spodu szafki nie dały efektu, ale pojawiło się zaraz podejrzenie, że smyrgnęła za listwę podłogową, która tam akurat miała zakończenie.

Następnie więc Stary poodrywał kolejno wszystkie listwy idąc wzdłuż ściany z oknami, a następnie tej prostopadłej do niej. I tam, na ostatniej prostej, znalazł takie jakby szpary czy szczeliny, które wyglądały dość podejrzanie. No i znów poszedł w ruch odkurzacz, a następnie pianka w te dziury, a przy okazji wyjęliśmy piekarnik i psik-psik pianą także w ten skośny strop nad piekarnikiem, bo tam też była szpara na brzegu wykończeniowej płyty i może wchodzą właśnie tamtędy, przez komin wentylacyjny, jasna cholera! Teraz pianka schnie, a my chwilowo zemdleliśmy przed laptopami, po czym Stary natychmiast zasnął i chrapie na cały dom, a ja piszę tę notkę sylwestrową.

Szalejemy tak od rana, śniadanie jedliśmy prawie na stojąco i cała kuchnia zawalona jest umytymi już na szczęście naczyniami, więc dobrze, że mam ugotowany obiad, bo nie ma się tam jak realizować kulinarnie.

Być może to wszystko przesada i przecież ludzie miewają myszy w domu i takich cyrków nie urządzają, ale ja się kiedyś naczytałam i teraz nie ma zmiłuj i nie ma jeńców w tej wojnie. Mysie bobki to jedno - są widoczne i łatwe do wykrycia, ale to tylko czubek góry lodowej. Jest jednak jeszcze to, czego nie widać, czyli poznaczone mysim moczem WSZYSTKO w pobliżu i zaprawdę, jeśli praktykujecie usunięcie mysich bobków i wytrzepanie szuflady, to nie idźcie tą drogą.

Nigdy nie tępiliśmy myszy w szopie ani w kurniku, bo co nam tam one przeszkadzają! W kurniku są nawet mile widziane, bo obecność myszy oznacza, że nie ma tam szczurów. No ale w moim domu to ja mieszkam, a nie one i tu nie ma żadnej dyskusji.

2 komentarze:

  1. Witaj, Małgosiu. Dzięki linkowi u Zuzi odkryłam Twój blog.
    Mam nadzieję, że udało się zabezpieczyć wszystkie otwory, z których myszy korzystały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Jak się cieszę! Super że zechciałaś się odezwać i mam nadzieję, że będziesz tu do mnie zaglądać.

    OdpowiedzUsuń