10 maja 2023

Tej wiosny odkryłam, że mam gotowe miejsce do porannej medytacji w ogrodzie. Czy to coś znaczy, że odkryłam je dopiero teraz, choć istnieje już ładnych parę lat? No... chciałabym.

Chciałabym tak właśnie zaczynać moje pracowite poranki w ogrodowym sezonie. Jest możliwość, są warunki - tylko korzystać. Życie jest chyba pełne niewykorzystanych możliwości, których nie dostrzegamy na czas, zostawiamy za sobą i marnujemy szansę. O pożytkach medytacji napisano tomy, ale nie ukrywam, że kuszą mnie te dodatkowe pofałdowania mózgu!

Schodki są zrobione ze starych dębowych słupów, odzyskanych z fragmentu ściany domu, która została rozebrana w pierwszych tygodniach naszego życia tutaj. A więc mocne i zdrowe belki z duszą, z wibracją.

Wszystko to zrobił Stary tymi rencami -usypał skarpę i zbudował w niej te schodki - czyli wymyślił, policzył i zrealizował.

Szerokość i wysokość stopni sprzyja wygodnemu ułożeniu się w siadzie, podparciu trzech podpór tej mojej cielesnej konstrukcji.  W plecy zza prawego ramienia troszkę grzeje poranne słońce, ale tak akurat w sam raz, bo jest przesiane przez konary renety. Ptaki się wydzierają z całych sił - od strony domu, bo mają tam gniazda w drewnianej elewacji, a z tyłu i od strony pola z lewej też, ale to już są zupelnie inne śpiewy. Nie ucichają ani na moment i już po chwili mam wrażenie, że siedzę w samym środku jakiegoś ptasiego universum.

2 komentarze:

  1. Och, dla mnie każdy pobyt na wsi to jest jak medytacja. Ja mam kącik dumania pod brzozami z widokiem na pola.

    OdpowiedzUsuń