Muszę się pochwalić - wreszcie po miesiącu Tofik dal się udobruchać i przychodzi na wołanie! Wyłania się spomiędzy ściany i sufitu w skosie dachowym i najpierw widać jego śmietankowe łapki, a potem całą resztę. Chodzę tam na górę na zajęcia integracyjne z kotami, ale z Lusią to już jest całkiem fporzo i martwiłam się tylko tym Tofikiem, że się obrazi i sobie pójdzie precz. Lusia korzysta z pokoju już w trybie stałym
A Tofik też się już czuje coraz lepiej (uwaga: dziura w ścianie to przyszłe drzwi do przyszłej łazienki)
Wczoraj Tofik wypróbowywał (i to w trybie kilkugodzinnym) miejscówkę na przyszłym parapecie okiennym
Tęskniłam za tym gamoniem!
Oj cieszę się, że Tofik już się odobraził ;) Miałam to samo z moją kotką, której życie zmieniło się (jakby zawaliło się), bo przygarnęliśmy suczkę, na a potem kocurka. Na szczęście przystosowała się, ale był to dłuuugi proces.
OdpowiedzUsuńA widok śpiącego Tofika w kartoniku i czekającej gromadki na dole jest boski ;)))
Tofik przyniósł nam nawet na górę dar (dziękczynny chyba) w postaci odgryzionego łebka nornicy. Resztę denatki znalazlam w ogrodzie.
OdpowiedzUsuń