10 czerwca 2023

Nie ma czasu na pisanie - czerwiec daje popalić. W ogrodzie susza aż trzeszczy, więc codziennie wiele godzin pochłania stanie z wężem lub przekładanie go w różne miejsca. Podlewam cały warzywnik, pomidory pod folią, wszystkie róże, chryzantemy, drzewka i krzewy przesadzane lub nowo posadzone jesienią lub wiosną i rabaty, które więdną. W borówkach mam od tej wiosny porządną linię kroplującą, której resztka została ułożona w foliaku z pomidorami (ale trochę za mały kawałek, więc tam też podlewam).

Od dwóch tygodni rozkwitają kolejne róże, które w tym roku są zaniedbane co do oprysków, ale jednak dają sobie radę. Chwaściory trochę odpuściły w tej suszy - to choć tyle.

Remont jest w toku i nawet weszliśmy już w etap urządzania się na nowo. Na górze jest już prawie pokój, a że trochę dzięki temu odgruzował się dół, to są liczne zmiany i na dole i na górze.

Można powiedzieć, że góra jest już prawie mieszkalna.

 Wczoraj Stary wkroczył w fazę odcinania instalacji w części budynku przeznaczonym do zniknięcia i zaczął od elektryki. Trzeba zaplanować gniazdka i pstryczki na górze, a także w kuchni, z przeniesieniem lampy sufitowej z jadalni. Stary pracuje więc nad tą elektryką koncepcyjnie, ale również z zajęciami praktycznymi w terenie, czyli w wielu miejscach pojawiły się w ścianach dziury i rowki.

Jakby jeszcze było mało, to jedna rosa chce wysiadywać jajka - dziś pierwszą noc spędziła na gnieździe w formie rozpłaszczonej naleśnikopodobnej, czyli trzeba by jej było podłożyć jajka do wysiadywania, no zresztą po to te rosy kupowałam. Problem jest z tym, że mam tylko dwie dorosłe zielononóżki, których jajka nadają się do podłożenia i potrzebuję czasu, żeby je uzbierać. Pozostałe zielononóżki już się niosą, ale są to na razie małe jajeczka treningowe, więc się nie nadają. Nie wiem, czy nie podłożę do wysiadywania jajek niezielononóżkowych, choćby od rosy jednej i drugiej. Nie wiem też, jak długo mogę zwlekać z wyznaczeniem tego  startowego dnia, żeby mi się ta mamuśka nie rozmyśliła. To wszystko dziś musi się zadecydować, ale mam już pewne pomysły. 

No a dziś jest też Światowy Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych, który już czwarty* rok z rzędu próbuję organizować - tym roku w Słupsku, w Herbaciarni w której spotykamy się na cotygodniowym dzierganiu. Ciekawa jestem, czy przyjdą jakieś nowe osoby.

*piąty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz