09 lipca 2023

Jak byłam w pełnym napędzie letniej gorączki, tak nagle siadłam, znieruchomiałam, osiadłam! Zeskoczyłam bowiem niefortunnie z szafki, myjąc okno w piątkowe popołudnie, czego następstwem była wizyta na SORze w Lęborku, gdzie mam się zjawić ponownie jutro rano na USG kolana. Mogli mi je zrobić wtedy w piątek, ale trzeba by było czekać ze cztery godziny, a Wiesiek powiedział, że to spokojnie do poniedziałku może zaczekać. ("Wiesiek, przyjdziesz tu na chwilę?" - powiedziała miła panienka zza monitora, po czym zza winkla wychynął Wiesiek i przesłuchał mnie dokładnie i życzliwie). Więc - Voltaren i do domu.

Nigdy nie miałam żadnych urazów kolana, ale chyba to jest coś z tymi częściami elastycznymi, jak ścięgno czy więzadło - tak to czuję duszą i ciałem. Kolano bolało od spodu, a spuchło na wierzchu, ale nie jakoś drastycznie, a po nocy jest mniejsze niż wieczorem. Połaziłam wczoraj trochę przy okazji odwiedzin koleżanki i wieczorem spuchło bardziej, więc chyba chodzić jednak nie powinnam (choć mogę, przy konkretnym ustawieniu kolana i asekuracji uszkodzonej nogi). Bardziej doskwiera mi psychika niż kolano, bo ja słabo znoszę unieruchomienie i bezczynność, więc upłakałam się pierwszego dnia strasznie, ale potem mi trochę ulżyło. Dupa boli od siedzenia/leżenia, ale do pełnej diagnostyki muszę chyba to wytrzymać. Potem - zgodnie ze wskazaniami Wieśka lub innego jego kolegi po fachu.

Przytyłam tego lata troszkę, tak ze dwa kilo, ale ja to już czuję i mi to przeszkadza. No ale to jest lato - nie trzymam reżimu niskowęglowodanowego, nie chce mi się tłuszczów, jem dużo owoców sezonowych, czasem białą mąkę, a także - przy okazji pobytu w mieście - lody (i to te normalne, z cukrem). Niech moja elastyczność metaboliczna ma pole do popisu. Potem, od września a może i października (kiedy już pozżeram renety) wracam do LCHF czyli przechodzę w tryb zimowy. Nie ma światła, nie ma słońca, ruchu, aktywności, więc metabolizujemy inaczej i węglowodany stają stają się wrogiem dla mojego organizmu. 

Dwa dni nie byłam u piskląt... Stary mówi, że same wchodzą już do kurnika na noc i same wychodzą rano i że rosną im skrzydełka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz