29 września 2023

Upasłam się trochę przez lato i choć 2-3 kilogramy to niby niewiele, ale jeśli one wszystkie zgromadziły się na brzuchu, to już słabo. Wraz z rozpoczęciem sezonu czereśniowego puściłam cugle i tak przez cały sezon letni aż do renet - poooszło! A jak się reżim rozluźniło, to i lody wpadały i biała mąka... no po prostu szaleństwo i grzech za grzechem. No ale czas się wziąć w karby, bo ten brzuch weglowodanowy już mi naprawdę przeszkadza, szczególnie od czasu, jak wróciła joga, bo w pozycjach odwróconych kładzie mi się na twarz.

Od wczoraj znacznie lepiej czuje się moje kolano, nie przeszkadza mi tak w chodzeniu, a na wczorajszej jodze pierwszy raz uświadomiłam sobie, że przestałam myśleć o kolanie i nic się nie wydarzyło. Wypełnia mnie lekka euforia, w myśl powtarzanej za Epikurem mądrości, że brak cierpienia to wszystko, co jest nam potrzebne do odczuwania szczęścia.

Znowu ślimak próbuje mi umyć okno w kuchni. Jeszcze dużo mu zostało, ale ponieważ to jest  TO właśnie okno, które mi uszkodziło kolano, tu chyba nie będę temu ślimakowi przeszkadzać. Niech sobie dokończy w spokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz