20 listopada 2023

Wisi sobie u nas w sieni taki oto element wyposażenia - zarazem dekoracja, jak i od pewnego czasu ważny przedmiot funkcyjny.

Zobaczyłam ją kiedyś i kupiłam na targu w Miasteczku. To było dawno i na pewno żyła wtedy jeszcze moja mama. Lubiłam we wtorkowe letnie poranki wybrać się na targ po sezonowe owoce i warzywa, a także dla konsumpcji kolorytu lokalnego. Patrzę któregoś razu, a tu cały stragan takich ładnych cosiów, ni to bukietów ni to miotełek, z jakiejś trawy czy czegoś takiego. 

- Co to jest takiego ładnego? - zapytałam, jak paniusia z miasta.

- Aaa, pani, to jest prosionecka! - odpowiedziała gospodyni stoiska.

Nie zadając dalszych głupich pytań, kupiłam jedną, bo podobała mi się po prostu z wyglądu i rzeczywiście przez wiele lat służyła wyłącznie jako dekoracja, a teraz zaprzęgłam ją też do roboty. Omiatam prosioneckom kurze i pajęczyny ze ścian, sufitów, lamp i obrazów, czyli ze wszystkich niedostępnych rejonów.

2 komentarze:

  1. A żem widziała te łozdubke, ino nie wiedzała że jom używa ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojoj, nie wiedziałam, że tak na ludowo umiesz! :)

    OdpowiedzUsuń