19 grudnia 2023

Niniejszym przyznaję sobie punkty w kategorii "mobilność na starość". Ponieważ raz w tygodniu zaczynam pracę we wsi gminnej, a więc umiem tam dojechać autkiem, moją piękną trasą przez las i z powrotem. Dziś też pojechałam, ale nie pod bibliotekę, tylko w pobliże stacji kolejowej, wsiadłam do pociągu i wybrałam się do Słupska na pazurki. 

Wróciłam tak samo, tylko odwrotnie i będę to praktykować. Dawniej, gdy chciałam bryknąć dokądś pociągiem, to Stary zawoził mnie na stację, ale nie zawsze się to udawało, bo przecież on pracuje i czasem po prostu nie jest dostępny i trudno skoordynować godziny. 

Bardzo lubię jeździć pociągami, choć akurat dziś, to było fajnie - ludzie kaszleli i smarkali - całe szczęście, że wagony są nowe, przestronne i jest gdzie uciec.

Moja droga przez las jest boska i fajnie się tamtędy jedzie, a krzepiące jest to, że przeżyłam już na tej trasie najbardziej niekorzystne warunki pogodowe, czyli śnieg, lód i ogólnie zimową aurę. Jako że sniegu spadło u nas dużo, a droga gminna przez las, to nie autostrada, to przez jakiś czas jeździłam po prostu po białym. Nawierzchnia jest tam dość dobra, a na sporym odcinku nawet bardzo. Droga miejscami biegnie prosto i otwiera się szerszy widok na pola, ale są też fragmenty, kiedy zmienia sie w krętą serpentynę, to wznoszącą sie w górę, to znów opadajaca dość stromo w dół. Te kilka kilometrów wśród drzew jest jak medytacja - przepiękne widoki koją duszę, a często można spotkać kopytkowe. Dziś na przykład dwa daniele wlazły na drogę tuż przez moim samochodem i przeszły sobie spokojnie na drugą stronę. Jeszcze nigdy nie widziałam ich z tak małej odległości! Przetuptały, odwróciły się i odeszły. A na dupkach - czarne paski i śmieszne ogonki. Widuję też często drapieżne ptaki, kołujące nad lasem i polami. Piękną mam tę drogę, naprawdę ją lubię i fajnie, że co drugi dzień mogę sobie tak to wszystko oglądać i podziwiać. Jeżdżę od września, a więc już za mną jesień, teraz zima, a co to będzie na wiosnę! Ach.

Tymczasem trwa ta smętna pora bez światła, z ciemnościami od rana do nocy, ale przynajmniej ziemia nie jest zmarznięta i ogród cieszy zielenią trawy. Dziś posadziłam cztery paczki żonkili, takich najbardziej pospolitych, jednolicie żółtych z trąbką.

Jutro mam dwie wigilie z obcymi ludźmi - wyrazy współczucia można wysyłać mailem lub pocztą tradycyjną na adres domowy.

5 komentarzy:

  1. Wigilie pracowe.. bym powspółczuła, ale
    - jesli pracowe, to nie sa prawdziwe wigilie tylko coś na kształt świdra (ni pies ni wydra) i wcale ich nie traktuję jak prawdziwe
    - poza tym Twoja droga przez las i daniele. Zazdroszczę bardzo :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. I super, że możesz się sama ruszyć do miast

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak. Skupiam się na tych superach właśnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie czułam potrzeby zrobienia prawa jazdy, choć w kontekście np. robienia zdjęć pewnie by się przydało na dojazdy w różne miejsca. Ogromnie się cieszę, że masz teraz "zwiększona ruchomość".

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje prawo jazdy ma datę wydania 1978! Nieprawdopodobne ale prawdziwe. Gdybym miała wnuczka, zapytałby: "babciu, a to już wtedy były samochody"?

    OdpowiedzUsuń