10 lutego 2024

Musztarda okazała się być jadalna, a nawet całkiem ciekawa w smaku i wcale nie aż tak pikantna. Będę kontynuować eksperyment, ale pod warunkiem, że zaplanuję to już w fazie nastawiania octu, bo wtedy od razu trzeba będzie odpowiednio przygotować owoce, żeby nie miały skórek, gniazd nasiennych i innych niepożądanych śmieci. Muszę w nowym sezonie narobić dużo różnych octów, ale w niewielkich ilościach, żeby wypróbować, który mi odpowiada smakowo i zapachowo i wart jest powielania. Wiem już na pewno, że nieciekawy i o dziwnym zapachu jest ocet z czereśni, a bardzo fajny ze śliwek i to zarówno ze srulkowatych mirabelek, jak i z węgierkopodobnych fioletowych. Taka śliwkowa musztarda, to byłaby ciekawa rzecz.

Przez parę dni były dzieci i to wszystkie trzy naraz, więc teraz w domu znów jest pusto i cicho i powracamy do naszych starczych rytuałów. Staram się chodzić codziennie coraz więcej, żeby uruchomić i rozruszać to kolano i wyprawiam się też stopniowo z psami na małe spacery w pole. Najbardziej lubię z samym Burkiem, bo Gucio ciągnie i szarpie smycz, na której drugim końcu jestem, ja z tym cholernym kolanem, a ono tego nie lubi. Burek spaceruje bezsmyczowo, a w dodatku okazuje przy tym tyle radości, że wreszcie on jest najważniejszy i nim się zajmuję i z nim samym idę tylko i wyłącznie, że po prostu aż widać, jak rozsadza go szczęście!

Wieczorami zalegam z drutami i laptopem, a kolano jest już wtedy zawsze spuchnięte, więc tak sobie leżymy. Umówiłam się na piątek na prywatną konsultację z rehabilitantką, ale do ortopedy też się chyba jeszcze przelecimy.

Tymczasem po chwilowej wiośnie powróciła zima, napadało śniegu, ale dziś na ten śnieg padał deszcz, więc jest wszędzie pełno błota, czyli tak jak lubię - gumiaki i zapach wiosny nieuchronnie nadchodzącej. W ogrodzie spustoszenie i od cholery roboty po tej lodowej klęsce, którą mieliśmy tu po Nowym Roku, kiedy to drzewa łamały się z hukiem, nie mogąc udźwignąć ciężaru lodowej powłoki. Złamały się dwa potężne konary starych renet, a poza tym jeszcze kilka innych drzew w różnych miejscach ogrodu i teraz trzeba będzie to wszystko pociąć i posprzątać.

Daniele znów przychodzą na wyżerkę i obgryzają bluszcz przy furtce, ale tylko po prawej stronie, a ten środeczek bliżej furtki i psów zostawiły sobie jeszcze na potem.

Coś tam ruszyło tu i ówdzie z prac remontowych, bo powstała podłoga w górnej łazience, teraz tylko trzeba ją wykończyć jakąś "nawierzchnią". Przy okazji pobytu Młodego jako Darmowej Siły Roboczej, chłopaki zamontowali legary i część nowych desek w górnym pokoju (tu bliżej schodów, gdzie jeszcze były stare deski), po czym nastąpiła stopklatka. 

Trwają (na razie tylko nasze, wewnątrzdomowe) rozmowy na temat rozbiórki części domu za nową ścianą kuchenną i wszystko wskazuje na to, że może ona nastąpić tej wiosny.

3 komentarze:

  1. Byłam, przeczytałam. Ciekawie jak zawsze. Kciuki za kolano i cd remontu. Czekam na dalsze wieści o danielach. Oraz głaski dla pieska Burka, że może się cieszyć Twoją wyłącznością. Mam teraz - jak wiesz - dwa pieski i dopiero rozumiem psią grę o uwagę.
    Trzymajcie się :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo Ci kibicuję i czekam na dwupieskowe relacje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, ale to gdzie indziej. U Was wciąż się coś tworzy nowego "w domu i zagrodzie" i fajnie o tym czytać laikowi :-)

    OdpowiedzUsuń