27 lutego 2024

Te nastolatki od szydełek rozbawiły mnie do łez! No bo... jak już się rozsiadłyśmy i zapytałam, dlaczego tak się uparły akurat na szydełko, a nie na druty, to zapytały zdziwione: A TO NIE JEST TO SAMO??? No więc, wszystko przed nami. Po półtoragodzinnym spotkaniu dziewczyny poszły do domu całe zdrętwiałe, a jedną nawet od tego szydełkowania nogi bolały :) Tak więc pierwsze koty za płoty, a łańcuszki czekają do następnego piątku.

Wreszcie kolano przestaje dominować moje życie. Już pierwsze spotkanie z rehabilitantką sprawiło cud. Terapia manualna była bolesna jak cholera, a potem miałam jeszcze prądy Kotza, stymulację indukcyjną SIS oraz drenaż limfatyczny całych nóg w specjalnym skafandrze (BOA) sięgającym aż po brzuch. No i po tym wszystkim był obrzęk że hej, ale od kolejnego dnia rano - zupełnie inny chód i ruchomość stawu. Dostałam też pracę domową czyli ćwiczenia, które wykonuję dwa razy dziennie. Dowiedziałam się od pani rehabilitantki, że kolano mi puchnie, ponieważ nie działa mięsień czworogłowy uda. Z jego czterech głów została praktycznie tylko jedna i dlatego całe obciążenie, które powinien on przyjmować podczas chodzenia, idzie na to biedne kolano. Więc wszystko polega teraz na odbudowaniu tego mięśnia.

Na fali entuzjazmu kolanowego napisałam na grupie wolo naszego schroniska, że wezmę udział w marcowym Dniu Otwartym i poczułam się od razu, jakbym wypiła drinka z palemką i ananasem prosto z drzewa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz