18 marca 2024

Już jest u nas nowy sezon prac ogrodowych, już się naprawdę zaczęło! Temperatury są blisko zera i pada śnieg z deszczem, ale zupełnie mnie to nie zniechęca, wystarczy tylko ciepło się ubrać. Woda jest już odkręcona, a węże zamontowane, więc nie ma złudzeń. W foliaku wzeszły już rzodkiewki i koper, a pomidory na parapecie niedługo będą potrzebowały pikowania, Prawie codziennie coś robię, sprzątam, przesadzam, planuję, a w tym tygodniu przyjadą nowe róże, więc mam już dla nich prawie przygotowane stanowiska. 

Kupiłam tym razem 5 odmian: Winterfell, Dzika Północ, Wspomnienie Lata, Lemon Fizz i Souvenir du Docteur Jamain

Trzy pierwsze, to odmiany wyhodowane przez Łukasza Rojewskiego, polskiego hodowcę, który zajmuje się tą żmudną sztuką i oprócz niezbędnej (jak sobie wyobrażam) cierpliwości i skrupulatności, posiada również fantazję i poczucie humoru, o czym świadczą nazwy, nadawane odmianom oraz sporządzane przez autora opisy. Kolejne dwie, to róże, które już miałam, ale nie przetrwały i teraz postanowiłam je sobie odkupić. Lemon Fizz w ogóle nie zdążyła mi zakwitnąć i wyschła ubiegłego lata, a "Souvenirka" parę lat temu też jakoś zmarniała, chociaż kwitła i pamiętam, jak cudowne miała kwiaty i jak pięknie pachnące.

Będzie już teraz 186 róż (w 113 odmianach), z tym, że liczba ta jest niedoszacowana, bo niektóre, liczone jako jedna, to właściwie są kępy nie wiadomo ilu osobników - galliki, rugosy i centifolie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz