04 sierpnia 2024

Nie chwaliłam się już dawno, jak mi puchnie kolano, to może czas na to. No więc... nadal puchnie mi kolano, choć 7 lipca minął rok od wypadku. Niby chodzę i funkcjonuję normalnie, ale ortopeda się wypowiedział, że on by jednak chciał, żeby ten płyn stawowy się tam nie zbierał i poskutkowało to dwoma kolejnymi skierowaniami. Pierwsze z nich jest już zrealizowane, a we wtorek ujrzę wreszcie wynik badania scyntygraficznego z opisem i nie zdziwię się, jeśli się okaże, że mój układ kostno-stawowy jest jedną wielką ruiną. No i potem, uzbrojona w wynik tego badania i skierowanie oraz legitymację zasłużonego krwiodawcy, będę się umawiać na zabieg radiosynowektomii w Zakładzie Medycyny Nuklearnej w Gdańsku. Ciekawe czy to już wreszcie zakończy kolanową odyseję, w myśl zasady, że "do trzech razy sztuka".

Z nieużytków gospodarczych, które niedawno opisywałam, Stary ruszył ostatnio nieużytek budowlany i rozebrał już do końca to, co kiedyś było pod podłogą jadalni, a więc odnotowuję ten istotny postęp.

Najpierw rzut oka w stronę furtki wejściowej (czyli dawniej w kierunku od małego pokoiku ku jadalni) - ogółem i z bliska.

A teraz w tył zwrot, czyli patrzymy od strony byłej jadalni.

Przyszła rabata będzie miała dziwny (ale chyba i fajny) kształt. W części dawnego pokoju będzie prostokątną dość wąską kiszką, bo musi się zmieścić pomiędzy ławami betonowymi, których nie będziemy rozbierać. Natomiast pod jadalnią rozszerzy się w spory szeroki prostokąt.

A na wiosce odbył się wczoraj piknik sołecki i to już nie ja miałam go na głowie, hurrra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz